Bogusław Sonik rezygnuje z kandydowania do Sejmu po proaborcyjnej zapowiedzi Tuska, ale...

"Nie chcę nikomu dawać okazji skreślenia mnie z listy...".

Wypowiedź Donalda Tuska w czasie campusu Rafałą Trzaskowskiego, w której były premier zadeklarował, że PO po wyborach zalegalizuje aborcje do 12. tygodnia i jeśli któryś z polityków tej partii się z tym nie zgadza, to zostanie skreślony z list wyborczych, została różnie odebrana przez konserwatywne skrzydło partii. Większość polityków kojarzonych z konserwatywną frakcją Platformy schowała głowę w piasek i w obawie przed utratą miejsca na listach albo sprawy nie komentuje, albo przyznaje, że zrealizuje zalecenia szefa ugrupowania.

Nieco bardziej krytycznie do wypowiedzi Donalda Tuska odniosła się Joanna Fabisiak i Bogusław Sonik. Fabisiak w rozmowie z Interią stwierdziła, że to "niedobrze, że połączono to z pewną groźbą (deklarację o liberalizacji prawa aborcyjnego - red.), użyciem argumentu listy. W sensie etycznym, coś takiego powinno być ostatnim etapem". Zaznaczyła też, że jeśli partia zmienia swój profil poglądowy, to posłowie, którzy uznają nowy kierunek za niezgodny ze swoimi przekonaniami powinni sami wyciągnąć wnioski i podjąć "odpowiednie decyzje".

Dalej poszedł w swoim komentarzu Bogusław Sonik. Jak donosi Interia, poseł zadeklarował, że nie chce nikomu dawać okazji do skreślenia go z listy, w związku z czym zrezygnuje z wyborów do Sejmu, a wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, bo "tam nie ma wyborów dotyczących aborcji". 

 

« 1 »

wt /interia.pl