Papież Franciszek ostrzegł w sobotę po przylocie na Maltę, że istnieje ryzyko "rozszerzonej zimnej wojny" na świecie. "Nie pozwólmy na to, aby w nocy wojny, która nadeszła dla ludzkości, wygasło marzenie o pokoju" - powiedział w pierwszym przemówieniu podczas wizyty, skierowanym do władz kraju.
Franciszek apelował o wspólną reakcję na kryzys uchodźczy z powodu wojny na, jak mówił, "umęczonej Ukrainie".
"Ze wschodu Europy, z Orientu, skąd nadchodzi najpierw światło, nadeszły mroki wojny" - powiedział papież w przemówieniu w Pałacu Wielkiego Mistrza w stolicy kraju Vallettcie.
"Myśleliśmy, że inwazje na inne kraje, brutalne walki na ulicach i groźby atomowe to ponure wspomnienia z odległej przeszłości. Ale lodowaty wicher wojny, który przynosi tylko śmierć, zniszczenie i nienawiść runął gwałtownie na życie wielu i dni wszystkich" - zaznaczył Franciszek.
Następnie dodał sugestywne słowa: "Podczas gdy kolejny raz jakiś możny, smutno zamknięty w anachronicznych roszczeniach nacjonalistycznych interesów prowokuje i podsyca konflikty, zwykli ludzie odczuwają potrzebę budowy przyszłości, która albo będzie wspólna, albo jej nie będzie".
Papież podkreślił, że "w obliczu "infantylnej i destrukcyjnej agresywności, która nam zagraża, wobec ryzyka rozszerzonej zimnej wojny, która może zdusić życie całych narodów i pokoleń, potrzebna jest ludzka miara". Bo ten infantylizm, przyznał, "niestety nie zniknął".
Franciszek zwrócił uwagę na to, że rozszerzenie kryzysu migracyjnego, także w konsekwencji wojny na Ukrainie, "wymaga szerokich i wspólnych odpowiedzi".
Jak zauważył, niektóre kraje nie mogą brać na siebie całego ciężaru "przy obojętności innych". Papież podkreślił, że obecnie w stosunku do tych, którzy przybywają przez Morze Śródziemne dominuje strach i "narracja o inwazji". Przestrzegał przed postrzeganiem migrantów jako zagrożenia i budową murów.
"Druga osoba nie jest wirusem, przed którym trzeba się bronić " - dodał .
Franciszek podkreślił, że trzeba "przywrócić piękno obliczu człowieka, oszpeconemu przez wojnę".