Katolika zmysł społeczny

Przewodniczący Rady ds. Społecznych Konferencji Episkopatu Polski zapowiada rychłą publikację listu społecznego biskupów. „Wiele miejsca zajmie tam analiza obecnej sytuacji gospodarczej, będziemy wskazywać na potrzebę wielu zmian” – mówi bp Józef Kupny. Dodaje, że biskupi zaapelują także o większe zaangażowanie polityczne ze strony chrześcijan, a zarazem apelować będą o etyczny wymiar polityki.

A oto pełen tekst wywiadu KAI z przewodniczącym Rady ds. Społecznych Episkopatu:

KAI: Czy słabością polskiego katolicyzmu nie jest zbyt mały „zmysł społeczny”, za małe zaangażowanie w przemianę otaczającej nas rzeczywistości?

Bp Józef Kupny: Faktycznie, wydaje się, że świadomość przeciętnego polskiego katolika w tej sferze nie jest zbyt wysoka. Jednakże badania socjologiczne mówią co innego - o silnej obecności wierzących w życiu społecznym. Ukazują, że inicjatywy przez nich tworzone a wypływające z inspiracji chrześcijańskiej, stanowią wręcz trzon społeczeństwa obywatelskiego. Nie istnieje żadna inna społeczność, która na tym polu byłaby bardziej dynamiczna od członków Kościoła katolickiego.

Przygotowała nas do tego historia. Kościół zawsze w Polsce był i nadal jest „szkołą uspołecznienia”. Przed laty, w końcowym okresie PRL doskonałą szkołą liderów społecznych był ruch oazowy. Olbrzymi był udział chrześcijan w polskiej transformacji. Możemy bez trudu udowodnić, że społeczeństwo obywatelskie w Polsce zostało zbudowane w dużej mierze przez chrześcijan i środowiska kościelne. Udało się też zbudować interesujący model harmonijnego współistnienia państwa i Kościoła.

A co – jako katolicy - winniśmy poprawić, jeśli chodzi o nasz sposób pełnienia swej misji w społeczeństwie?

- Często – jako katolicy - mamy pewien kompleks: boimy się odważniej publicznie przyznawać do wiary i wartości chrześcijańskich. Wszechobecny jest pewien rodzaj poprawności politycznej, skłaniający do milczenia wówczas, kiedy należałoby mówić o sprawach zasadniczych. Odwoływanie się do tolerancji wobec osób niewierzących, przy równoczesnym przemilczaniu, że wierzący też mają swoje prawa, sprawia, że coraz większa ilość wierzących ma wątpliwości, czy np. symbol religijny może być umieszczany w przestrzeni publicznej. Jeśli więc ktoś zaprotestuje przeciwko obecności krzyża, wówczas spora grupa katolików automatycznie robi krok do tyłu, nie domaga się poszanowania swoich przekonań, lecz zaczyna myśleć: a może Kościół niepotrzebnie się upiera, może faktycznie komuś to szkodzi? Sami wobec siebie zaczynamy stosować autocenzurę. Tymczasem w USA normalne jest, że gdy np. piosenkarka dostaje nagrodę, to najpierw dziękuje Bogu. U nas takie publiczne świadectwo wiary jest czymś bardzo rzadkim, wręcz nie do pomyślenia.

A może dlatego tak się dzieje, że za słabo znamy podstawy nauczania społecznego Kościoła, mówiące, że jednym z fundamentów demokracji jest wolność religijna?

- Zgoda, na tym polu mamy bardzo wiele do zrobienia.

Na czym winno polegać większe uspołecznienie naszej wiary? Co w tym zakresie jest misją każdego chrześcijanina? Jak wierni do tego winni się przygotowywać?

- Jako chrześcijanie jesteśmy co prawda zapatrzeni w niebo, ale musimy chodzić po ziemi. Jesteśmy powołani, aby tę ziemię, otaczający nas świat przemieniać. Szczególnym terenem tej misji jest życie zawodowe oraz szerzej rozumiane życie publiczne. Tam świeccy są niezbędni i na tym właśnie polu winna realizować się ich misja apostolska.

Specyficzna misja świeckiego polega na tym, że winien on być obecny w tych wszystkich obszarach życia, zawodowych, gospodarczych, politycznych - wszędzie tam gdzie duchowni nie mają dostępu. To od świeckich, a nie od duchownych, zależy jaki będzie ten świat w przyszłości. Kościół nauczający apeluje o wiele spraw: o ducha braterstwa, sprawiedliwość, pokój i prawa człowieka - ale wcielić to w życie mogą tylko świeccy.

Elementem społecznego zaangażowania katolika jest działalność polityczna? Co to znaczy być katolickim politykiem?

- Mam wrażenie, że wielu, nawet porządnych katolików nie rozumie, że właśnie tam są powołani. Mamy tylu wspaniałych ludzi i doskonałych profesjonalistów, z których mało kto chce się zaangażować w polityce. Polityka wciąż nam kojarzy się jak najgorzej. Tymczasem Sobór Watykański II przypominał o potrzebie zaangażowania świeckich w polityce. Jan Paweł II w adhortacji posynodalnej „Christifideles laici” mówił, że działalność polityczna jest nie tylko prawem ale i obowiązkiem ludzi świeckich.

Drugi problem: jak być katolikiem w polityce? Być chrześcijańskim politykiem, tzn. kimś, kto w swej działalności na tym polu kieruje się wartościami Ewangelii oraz wskazaniami społecznego nauczania Kościoła. Mówimy, że polityka jest roztropną troską o dobro wspólne. Dobrem wspólnym będzie zawsze pokój, sprawiedliwość, poszanowanie praw człowieka, ale środki osiągania tych celów mogą być różne. Mogą być też niemoralne. Polityk chrześcijański wybiera wyłącznie środki moralne, wyrzeka się korupcji, respektuje godność człowieka, nie posuwa się do takich czy innych manipulacji, itd. Ostatecznym kryterium i podstawą pracy polityka nie powinien być sukces, ani tym bardziej korzyść materialna.

A jakie są dziś najważniejsze zadania katolików-polityków?

- Zadaniem katolickich polityków jest przepajanie porządku doczesnego duchem chrześcijańskim i czynienie świata bardziej ludzkim. Przecież to człowiek jest „drogą Kościoła”. Cały wysiłek chrześcijan zaangażowanych w polityce winien więc zmierzać, aby prawo stanowione było zgodne z prawem naturalnym. Prawo naturalne można zdefiniować jako prawo, które jest zapisane w sumieniu każdego człowieka. Jest ono do przyjęcia także dla ludzi niewierzących. Może stanowić płaszczyznę spotkania wierzących i niewierzących.

Politycy katoliccy koniecznie winni troszczyć się o zgodność prawa stanowionego z prawem naturalnym. Znaczenie prawa naturalnego bardzo silnie podkreśla Benedykt XVI. Znakomite było jego przemówienie na ten temat w Bundestagu.

 

« 1 2 3 4 »

Marcin Przeciszewski