Nowy numer 17/2024 Archiwum
  • Kuba
    11.10.2018 10:29
    Moja siostra nie chce zaszczepić swoich dzieci, obawia się o komplikacje i możliwe zagrożenia. Coraz więcej osób uważa tak samo. Nie przekonuje mnie ani postawa aka pan Rożek, ani aka moja siostra. Musiałbym zagłębić się w temat żeby dojść do prawdy, biologii nie lubiłem w szkole. Aczkolwiek coś może być na rzeczy. Mój typ: szczepionki pomagają, ale czasami mogą mieć groźne skutki uboczne dla zdrowia i życia - jak psychotropy.
    doceń 2
  • Gosc
    11.10.2018 10:31
    Panie Tomaszu,porównanie obowiązku szczepien do obowiązku zakladania kasku lub zapinania pasów jest zupełnie nietrafione. Zakładając pas lub kask niczym nie ryzykuje w przeciwieństwie do pozwolenia na wstrzyknięcie do krwioobiegu mojego dziecka szczepionki zawierajacej roznorodne konserwanty i inne związki chemiczne nieobojetne dla zdrowia. Naprawdę nie widzi Pan różnicy? Czytał Pan ulotki szczepionek i wypisane w nich możliwe powikłania poszczepienne? To nie są powikłania wzięte z kosmosu tylko takie, które rzeczywiście się wydarzyły po podaniu tych szczepionek. Dlaczego mam być zmuszona do podania dziecku szczepionki po której grozi mu zapalenie opon mózgowych, zapalenie możdżku, zespół Guillian-Barre (to tylko niektóre z możliwych powikłań wypisane przez producenta szczepionki przeciwko Odrze, swince i rozycce Priorix)? Jeśli jest ryzyko MUSI BYĆ WYBOR! Nie wiem czy ma Pan dzieci ale jeśli Pan ma i Pana pierwsze dziecko byłoby tym pechowym 1 na 100000 u którego wystapilby poważny NOP z nastepstwami na cale zycie to wątpię że z kolejnym dzieckiem biegłby Pan tak chetnie do przychodni na szczepienie i narazal je na los brata lub siostry w imię wysokiej masowej wyszczepialnosci...
    doceń 21
    • jola1954
      11.10.2018 12:15
      Ryzyko jest zawsze,dziecko może udławić się marchewką.Urodziłam się niedługo po wojnie i pamiętam dzieci z sąsiedztwa,ze szkoły,z przedszkola, które chorowały (umierały) na polio,odrę,gruźlicę,a nawet grypę,więc cieszmy się,że tego teraz nie i nie kuśmy złego.
      doceń 17
    • Gabi
      11.10.2018 12:44
      W ulotce każdego leku jest mnóstwo informacji o możliwych skutkach ubocznych. Szczególnie w antybiotykach i lekach, które są przyjmowane przez chorych na raka. Czy w takim razie powinniśmy zrezygnować w używania wszystkich lekarstw, a przede wszystkim nie podawać ich dzieciom i czekać aż choroba sama przejdzie ? Skutki takiego postępowania mogły by się okazać tragiczne !
      doceń 14
      • Gosc
        11.10.2018 21:08
        Oczywiście, że nie powinniśmy rezygnować z antybiotyków i wszystkich innych leków, czy taki pomysł pojawił się w moim komentarzu? Chodzi o to, że jak jesteś chora to przyjmujesz lek dobrowolnie, chyba że się mylę i Państwo z gory przymusza Cię do określonego leczenia?
        doceń 4
        0
  • sp
    11.10.2018 10:36
    Zgadzam się z Panem w tym, co Pan napisał powyżej, jednak problem w tym, czego w tekście nie ma. Różne są przecież powody dla których ocena szczepionki, czy czasu jej podania dla konkretnego dziecka, może być krytyczna. Skoro jakiś rodzic ma obawy wynikające z troski o dziecko lub o moralność podawania niektórych szczepionek (produkowanych z użyciem linii komórek pochodzących z ciała dziecka zabitego w aborcji), to nie powinno mu się odbierać dziecka z tego powodu, że nie wyraził zgody na jego zaszczepienie. Czy chciałby Pan np. jeździć samochodem w pasach wyprodukowanych ze skóry zamordowanego człowieka? Ja wolałbym chyba jechać bez pasów (choć zawsze je zapinam, a raz uratowały mi życie!), niż przykładać nawet pośrednio i post factum rękę do takiego okropieństwa. Czy może istnieć więc przymus np. właśnie tego rodzaju dla szczepień? To, co ma być jakoś akceptowalnym przymusem, musi przede wszystkim być jednoznacznie dobre, a ew. wątpliwości np. co do czasu podawania szczepionki powinno się rozstrzygać dbając najpierw o dobro i bezpieczeństwo bezpośrednie konkretnego pacjenta.
    doceń 5
  • Teresa
    11.10.2018 12:10
    W wielu krajach jest dobrowolność szczepień. Proszę spojrzeć na Anglię. Tam nie ma histerii, że się ludzie pochorują, bo rodzice mają wybór. Poza tym, państwo polskie nie bierze na siebie odpowiedzialności - szczepienia są przeprowadzane np. wszkolena łapu capu, cała klasa i nikt nie przejmuje się przeciwskazaniami. Czy ktoś jeszcze pamięta o śmierci 13-letniej dziewczynki po szczepionce przeciw HPV podanej w szkole?
    doceń 13
    • lid
      11.10.2018 13:31
      Byłam osobą szczepioną w szkole... na "łapu capu" i wydaje mi się, że było to bardziej odpowiedzialne szczepienie. Np. pamiętam, że wstrzykiwano odczynnik, sprawdzający czy dziecko nie ma naturalnej odporności na daną chorobę. Ktoś wie, czemu się dziś tego już nie praktykuje? Pamiętam, że kilku szczepionek nie dostałam, bo się nie kwalifikowałam jako "odporna". Nie jestem ekspertem i nie wiem na czym dokładnie to polegało, ale nigdy nie było tak, by wszyscy byli zaszczepieni na wszystko. Ktoś pamięta te czasy? Mogłam coś pomylić, bo to było ponad 30 lat temu.
      doceń 5
  • lid
    11.10.2018 13:23
    Problem zgotowały firmy farmaceutyczne i lekarze, którzy ulegli ich presji... tworząc listę zalecanych, a nierefundowanych szczepionek. Podczas pierwszej wizyty u pediatry z 2 tygodniową córką, ta zaproponowała zaszczepienie łącznie na 8 chorób w pierwszym miesiącu życia dziecka (w tym mieingokoki) !!! I z automatu młodej matce włącza się tryb ostrzegawczy, tym bardziej, że córka po wyczerpującej żółtaczce. Zaszczepiłam na to co obowiązkowe, ale dopiero wówczas, gdy żółtaczka ustąpiła. Raczej odwlekałam szczepienie w czasie. W czym rzecz... zachować zdrowy rozsądek. Szczepić, na to co jest zalecane i refundowane. I nie dać sobie wmówić, że trzeba dziecku podać wszelkie istniejące na rynku szczepionki. Nie dziwię się rodzicom, że głupieją. Pamiętam jak dziś reklamę szczepionek na pneumokoki w zestawieniu z sepsą. Sama chciałam gnać do apteki i szczepić, bo w moim powiecie odnotowano kilka przypadków sepsy. Dopiero zastopowała mnie lekarka pracująca w szpitalu dziecięcym, która stwierdziła, że widziała w życiu kilkanaście seps, ani jednej spowodowanej przez pneumokoki... za to poleciała mi wówczas nieznaną szerzej szczepionkę na meingokoki. Kosztowała 29 zł, bo nikt tego nie kupował i nie była reklamowana. Dozwolona chyba od drugiego roku życia... w uzasadnionych przypadkach! Dziś podaje się ją od pierwszego miesiąca życia i kosztuje ok. 300 zł!!! Zastraszanie rodziców odniosło odwrotny skutek od oczekiwanego. Myślę, że obawy rodziców nie są bezpodstawne. Szczepić należy. Niekoniecznie coraz mniejsze dzieci (często te, które nie mają styczności z innymi dziećmi) i na coraz więcej chorób. Nie ma co kpić, że problem skutków ubocznych nie istnieje (bo istnieje!)... choćby przypadki poszczepiennych zachorowań na ksztusiec. Jak rodzice mają się odnaleźć w kwestii szczepień, skoro lekarze toczą ostre spory w tym temacie, a prosząc o opinię otrzymują sprzeczne informacje?
    doceń 23
  • JM
    11.10.2018 21:01
    Kto nie wierzy w Boga, uwierzy w cokolwiek. I teraz ludzie nie wierzą w Boga, i nie wierzą lekarzom ani badaniom naukowym, bardziej wierzą: właśnie komu?
    • kiriak
      12.10.2018 14:53
      ale pleciesz trzy po trzy, wśród wierzących jest bardzo wiele anty-szczepionkowców.
      doceń 0
  • Gość
    12.10.2018 09:22
    Skoro "masowe" odczyny poszczepienne nie mają nic wspólnego z prawdą to może trzeba je usunąć z ulotek szczepionek? Przerażające jest, że niby katolicka gazeta pozwala publikować teksty, które pozwalają na obrażanie najsłabszych. Tak, nie każde dziecko jest poszkodowane po szczepieniach, ale jakiś odsetek, chociaż mały jest. Tymczasem widać współczucie dla tych, którzy teoretycznie szczepieni być nie mogą (proszę mi pokazać, który lekarz odroczy dziecku szczepienia nawet ze wskazaniami, patrz przykład chłopca z niedoborem odporności, któremu i tak podano szczepionkę na gruźlicę), a dla tych, którzy przez solidarność społeczną weszli w ten program i zostali z problemami nawet do końca życia, już nie. No i po raz setny pytam: GDZIE JEST WASZA TROSKA O ETYCZNE SZCZEPIENIA! Artykuł osoby, która pracowała nad linią komórkową pochodzącą z aborcji " The serial cultivation od human diploid strains" s. 591 wykaz dokonanych aborcji w celu wyprowadzenia linii komórkowej, a to jeszcze nie koniec, bo wtedy to się jeszcze nie udało.
    doceń 14
  • Gość
    12.10.2018 10:35
    Cyniczne jest też sprowadzanie tematu do stwierdzenia, że ludzie uważają szczepienia za zbędne. Znakomita większość rodziców szczepi swoje dzieci. Problemem jest niekończące się rozszerzanie kalendarza szczepień i brak możliwości jakiejkolwiek ingerencji w jego kształt ze strony rodzica. Czy dzieci autora były np. szczepione na pneumokoki? Czy ktokolwiek z czytających był? Jeśli ktoś chce zaszczepić swoje dziecko nikt mu tego nie broni. Problemem jest to, że jeśli ktoś woli zrezygnować z tego szczepienia grozi mu grzywna. Autor jest fizykiem, a nie lekarzem. Chciałabym przeczytać tekst p. Kucharczaka co on myśli na temat szczepienia szczepionka mi powstałymi na linii komórkowej WI-38.
    doceń 32
  • Trango
    12.10.2018 15:59
    Panie Rożek... Ludzie nie odwracają się od nauki. Ludzie odwracają się od powołujących się na naukę manipulatorów. To kolosalna różnica.
    doceń 29
  • SA
    12.10.2018 16:37
    Szanowny Panie Tomaszu, po lekturze Pana tekstu czuję się moralnie przymuszona do reakcji. Trudno mi czytać tekst zatytułowany „Odwrót od nauki”, w którym Autor sugeruje, jakoby przeciwnicy przymusowych szczepień byli osobami uciekającymi od wiedzy, od nauki (zajęcia z podstaw biologii lub wizyta na szpitalnym oddziale dziecięcym). Panie Tomaszu, byłam, widziałam, przeżyłam pobyty mojego dziecka na oddziale neurologii dziecięcej po podaniu obowiązkowej szczepionki. Niestety, większość lekarzy nie traktuje poważnie wątpliwości rodzicielskich dotyczących niepożądanych odczynów poszczepiennych uważając zapewne, że jest to margines. Optyka zmienia się, kiedy własne dziecko znajdzie się na tym marginesie. Jeśli mieszka Pan na Śląsku, to ma Pan możliwość odwiedzenia co najmniej kilkunastu miejsc, w których szukają pomocy rodzice dzieci, u których wystąpiły NOP-y. Warto wsłuchać się w ich relacje. To nie jest banda tępaków zamknięta na zdobycze nauki, to są rodzice, którzy już nie mają nadziei na to, że ich dziecko będzie się normalnie rozwijało. Użyte przez Pana porównania uważam za mocno nietrafione. Założenie kasku czy zapięcie pasów raczej nie wywoła u nikogo epilepsji albo zaburzeń rozwojowych, a szczepionka może. Może, co nie znaczy oczywiście, że u wszystkich osób spowoduje te same skutki. Ze względu na osobiste doświadczenia jestem mocno poruszona Pana wypowiedzią, zarówno treścią, jak i formą. Nie zgadzam się na życie w kraju, gdzie jako rodzic podpisuję zgodę na to, żeby moje dziecko dostało w szkole owoce czy mleko, a z drugiej strony nie mam prawa protestować przeciwko przymusowemu wszczepianiu materiału potencjalnie szkodliwego w imię poziomu wyszczepialności. Proszę zwrócić uwagę na to, co spotkało „nieprawomyślnie” głosujących posłów-lekarzy PiS (represje po głosowaniu za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem znoszącym przymus szczepień). Czy to jest uczciwa debata? Oprócz argumentów medycznych są jeszcze etyczne – szczepionka powstała na linii komórkowej pochodzącej z aborcji. One też są ważne.
    doceń 35
  • SA
    12.10.2018 21:31
    Rzetelność naukowa wymaga udzielenia odpowiedzi na następujące pytania: jak wygląda tzw. wyszczepialność u dzieci imigrantów przebywających przecież w tych samych przedszkolach i szkołach co dzieci podlegające przymusowi szczepień? Albo u osób dorosłych pracujących na terenie Polski?
    Jak wygląda przymus szczepień w innych państwach?
    Do przemyślenia: wspomniane przez Pana tzw. długookresowe statystyki tracą znaczenie w momencie kiedy pojawia się NOP (a pojawia się, niestety, nie tylko w ulotkach szczepionek)
    doceń 27
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Tomasz Rożek

Kierownik działu „Nauka”

Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.

Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka

 

Zobacz także