Słowa Najważniejsze

Niedziela 17 października 2021

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

17.10.2021 00:00 GN 41/2021 Otwarte

Cierpienie jako widzenie

Obok tego pojawia się i rośnie antyhumanistyczne przekonanie, że aktem człowieczeństwa zamiast opieki paliatywnej będzie eutanazja. Mając świadomość tych okoliczności, słuchamy dziś proroka Izajasza. To jego kolejna Pieśń o Słudze Jahwe, tajemniczej osobie posłanej do ludzi przez Pana Boga, by dokonać zbawienia. On przyszedł jako ten, który „nie złamie trzciny nadłamanej” i „nie zgasi ledwie tlącego się knotka oliwnej lampki”. A przecież, o czym mówi dzisiejsze pierwsze czytanie, on będzie „zmiażdżony cierpieniem”. Zamiast wdzięczności spotka totalną wrogość. Ta po ludzku postrzegana klęska Sługi Jahwe to w powszechnej ocenie przekonanie, że jeśli Pan Bóg kogoś wybiera, doświadczy go cierpieniem, ale w ostatecznym rozrachunku sprawa będzie wygrana. Izajasz używa na to kilku określeń: „Ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego… Ujrzy światło i nim się nasyci”. Według biblijnej tradycji prorockiej istnieje widzenie, które jest czymś innym niż patrzenie. Można patrzeć, a nie widzieć. Ale można patrzeć i widzieć to, czego inni nie dostrzegają. Czymś, na co się patrzy, ale nie widzi głębi sensu, jest cierpienie. Sługa Jahwe jest tym, którego trzeba nie tylko widzieć, ale też trzeba na niego patrzeć, by zrozumieć sens jego misji. A ta jest związana z podjęciem cierpienia, które w ludzkiej perspektywie jest widziane jako przegrana. Tymczasem misja Sługi postrzegana w optyce „widzieć i rozumieć”, a nie tylko „patrzeć i nie rozumieć”, pokazuje sens cierpienia jako czegoś, co jest wynagrodzeniem za grzechy. Tak ten sens cierpienia pokazuje czytany dziś fragment Ewangelii: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu”. •

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

17.10.2021 00:00 GN 41/2021 Otwarte

Moje Yom Kippur

Podczas gdy wielu z nas ulega zamętowi i zniechęceniu, zgorszeniu i oburzeniu, poddając się siłom bezwładności i desperacji, bezcennymi wskazówkami są zachęty apostoła: „Trwajmy mocno w wyznawaniu wiary” oraz „Przybliżmy się z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili”. W tle tych słów pojawia się nawiązanie do „wielkiego arcykapłana”, czyli niezawodnego duchowego autorytetu, przewodnika wiary, któremu bez wahań można powierzyć klucze do własnego życia. Dzisiaj na całym świecie jest wielu „arcykapłanów”, pragnących przebić swym znaczeniem innych i przekonać do siebie ludzi. Który z nich jest najpotężniejszy? Który z przywódców religijnych, twórców psychoterapii, liderów politycznych czy dyktatorów mody może się dziś pochwalić piastowaniem urzędu „arcykapłana” Boga Najwyższego?

Przez ponad piętnaście wieków, od 1512 roku przed Chr. do 33 roku po Chr., Bóg uznawał tylko jedno arcykapłaństwo, to, które sam ustanowił w narodzie Izraela z rodu Aarona. Niektóre funkcje były zarezerwowane wyłącznie dla niego. Na przykład tylko on mógł wejść do miejsca w świątyni Jedynego Boga Jahwe, zwanego Najświętszym Sanktuarium, i to tylko jeden raz w roku, w tak zwany Dzień Pojednania (hebr. Yom Kippur, por. Kpł 16,2), przypadający 10. dnia Tiszri, siódmego miesiąca żydowskiego kalendarza, by wnieść tam krew ofiarną i wyznać grzechy całego ludu. Tenże arcykapłan był także mistrzem nauczania. Święty Paweł, który jako członek klasy faryzeuszy znał bardzo dobrze Boże Prawo, napisał pod Boskim natchnieniem: „Mamy arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego”. Jeśli jesteśmy z Nim jedno i pójdziemy za Nim, z Nim też ufnie zbliżymy się do Bożego tronu łaski. Do przyjścia Chrystusa droga do Miejsca Najświętszego była zamknięta, dopiero gdy pojawił się wskazany przez Boga Najwyższy Kapłan (hebr. kohenhagodol), wszedł na zawsze do tego miejsca, czyli do nieba, otwierając w sobie, w swym udręczonym na krzyżu i zmartwychwstałym ciele, trwały dostęp do wiecznego szczęścia. A ponieważ do Niego należymy i z Nim jesteśmy, możemy za Nim tam pójść. Chrystus wszedł z własną krwią w miejsce, w którym można doznać przebaczenia grzechów i zwycięstwa nad śmiercią. I tam pociąga swych umiłowanych.

Dawny żydowski arcykapłan mógł zbliżyć się do Bożego miłosierdzia tylko do pewnego stopnia i tylko w dniu przebłagania – Yom Kippur. Tym dniem, otwartym na oścież i na zawsze, stał się Jezus Chrystus. Tylko On jest arcykapłanem naszego zbawienia i naszej wiecznej szczęśliwości. Podczas uroczystości Yom Kippur w rzymskiej synagodze rabin Izrael Zoller zobaczył Jezusa, który powiedział do niego: „Jesteś tu po raz ostatni. Pójdziesz za mną”. Jest jeszcze wielu takich, którzy czekają na Arcykapłana i na swoje Yom Kippur. I tam, gdzie się aktualnie znajdują, usłyszą: „Jesteś tu po raz ostatni. Pójdziesz za mną”. •

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

17.10.2021 00:00 GN 41/2021 Otwarte

Pycha nasza codzienna?

Mk 10, 35-45

 

Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Jezusa i rzekli: «Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy».

On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?»

Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».

Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?»

Odpowiedzieli Mu: «Możemy».

Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, wprawdzie pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane».

Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich:

«Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».

 

1. Postawa Jakuba i Jana może bulwersować. Oto uczniowie, zamiast głosić Ewangelię, kłócą się o znaczenie i władzę. Pozostali, wyrażając swoje oburzenie, pokazują, że nie są lepsi. Tak nieraz bywało i bywa w Kościele. Może zamiast się oburzać, powinniśmy raczej się z tym pogodzić. W tym sensie, że tego typu problemy będą się pojawiać w Kościele do końca świata, ponieważ tworzą go zawsze grzeszni ludzie podatni na pychę. Nie chodzi o akceptację zła, nie chodzi o to, by rezygnować z troski o ewangeliczny sposób sprawowania władzy w Kościele. Chodzi o to, by nie myśleć w ten sposób, że oto my właśnie teraz znajdziemy sposób na pozbycie się tego typu postaw w Kościele raz na zawsze. Niemiecka droga synodalna właśnie otworzyła dyskusję na temat likwidacji kapłaństwa hierarchicznego. Dokąd to nas zaprowadzi? Walka o Kościół bardziej ludzki sprawia, że staje się on coraz mniej Boży, a przez to ostatecznie coraz mniej ludzki.

2. Pan Jezus nie oburza się na uczniów, nie rezygnuje z nich, nie wymienia na lepszych, bardziej pokornych. Nie przeprowadza czystki. Przywołuje ich do siebie i cierpliwie tłumaczy. Być uczniem oznacza pić ten sam kielich, który wypije Chrystus. Na krzyżu przyjmie kielich z kwaśnym winem, kielich całej trucizny, jaka zebrała się w ludzkości. „Przyłączenie się do Jezusa oznacza włączenie się w Jego sposób życia. Przyłączanie się do Niego oznacza picie Jego kielicha, przyjęcie ludzkości, uczestniczenie w Jego losie odrzucenia. To jest wielka powaga, która tu się pojawia. Bycie chrześcijaninem to nie towarzystwo, miła atmosfera czy jeszcze coś w tym rodzaju. Bycie chrześcijaninem sięga do głębi życia i śmierci” – podkreśla Benedykt XVI. I zauważa, że ów kielich pełen octu zostaje na krzyżu przemieniony w wino radości, w kielich zbawienia. Chcemy pić kielich zbawienia, ale nie da się tego zrobić, pomijając ten pierwszy, gorzki.

3. Spór apostołów o władzę nie jest tylko opowieścią o dawnej historii czy o sporach współczesnych hierarchów. Jest to opowiadanie o nas samych, jest to historia o mnie. Najtrudniej jest zobaczyć własną pychę. Bywa ona bowiem dobrze zamaskowana, np. dążeniem do stworzenia bardziej doskonałego Kościoła. Benedykt XVI zwraca uwagę na to, że Pan Jezus, odpowiadając na prośbę uczniów, mówi, że nie może im dać miejsc po lewej czy prawej stronie. On sam nie ma takich możliwości. A przecież jest wszechmocny jako Bóg. Jak to pojąć? Kluczem jest prawda o Trójcy. Jezus może działać tylko w jedności z Ojcem i Duchem. Bycie chrześcijaninem nie oznacza autonomicznego dążenia do realizacji swoich pomysłów, ale włączenie własnego „ja” w „My” Kościoła, a ostatecznie „My” Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Tak działa miłość. Taka jest logika Ewangelii, która nie przystaje do modelu „karier” czy „reform” lansowanych w świecie.