Rezolutny maluch energicznie nakręca korbką radio! Za chwilę słychać głos spikera: a, b, c… Zaczyna się lekcja Radia Chikuni. Dzięki niemu tysiące dzieci w Zambii mogą skończyć szkołę.
Najlepsza w kraju
Radiowe klasy powstają wszędzie, gdzie chcą tego rodzice. To wspólnota musi znaleźć opiekuna do dzieci. Każda klasa dostaje bezpłatnie radio na korbkę lub na baterie słoneczne, ponieważ w buszu nie ma prądu. To, co nadawane jest w radiu, dzieci powtarzają następnie z opiekunem. Siedmioletnia szkoła podstawowa kończy się państwowym egzaminem, który uczniowie Radia Chikuni zdają dużo lepiej niż absolwenci państwowych placówek. – Kiedy zabraknie opiekuna, dzieci biorą radio, nakręcają je i już są w szkole – śmieje się o. Andrzej Leśniara. Dwa tysiące odbiorników nastawionych jest tylko na częstotliwość Chikuni 91,8 Mhz, więc nie ma problemu. Pierwsi absolwenci szkoły w eterze są już na studiach, a kolejni zdają celująco maturę. Obok maluchów coraz częściej siadają ich rodzice, którym nie dane było nauczyć się pisać i czytać. Każdego roku naukę kontynuuje ok. 1,6 tys. dzieci w ponad 40 klasach.
Każda radiowa wspólnota uczniów ma swój ogródek, a przy nim studnię. Uczą się, jak uprawiać warzywa i owoce, jakie sadzić drzewa. – Ekologia staje się dla nas coraz bardziej priorytetowym tematem. Opał w Zambii to przede wszystkim węgiel drzewny, a to przyczyniło się do rujnującej wycinki drzew. Więc uczymy m.in. zadrzewiać okolicę – mówi o. Andrzej.
Informacja i koncert życzeń
Siedzibę radia wybudowali własnoręcznie miejscowi ludzie. Ekipa to 7 dziennikarzy i 15 reporterów na rowerach. Prężnie działa też klub słuchaczy, który sam przygotowuje programy. Największą popularnością cieszą się programy informacyjne, koncert życzeń i słuchowisko o życiu miejscowych ludzi. – Kobiety oszczędzają baterie słoneczne, byle nie stracić kolejnego odcinka – mówi dziennikarz Moono Hamusukwa. Radio promuje też kulturę i język szczepu Tonga, które w wyniku globalizacji zaczęły zanikać. W Chikuni odbywa się corocznie festiwal, będący największą imprezą kulturalną Zambii. Dzięki temu powstają, zyskujące coraz większą popularność, przejmujące afrykańskie ballady opowiadające o wykorzystywaniu dzieci, niesprawiedliwości, AIDS. Do pieśni szczepu Tonga trafiły tematy tabu, a ludzie dotąd wykluczeni, bo w lokalnych społecznościach mówić może jedynie szef wioski czy czarownik, zostali usłyszani.
Przy takim rozmachu rozgłośni trudno nie spytać o finanse. W odpowiedzi słyszę: sponsorzy, wsparcie ze strony lokalnych ludzi i kilkaset tysięcy kaset oraz płyt kompaktowych z muzyką sprzedanych rocznie, a produkowanych oczywiście w Chikuni.
Parafia Chikuni liczy 30 tys. katolików, a jej radiowy zasięg to 300 tys. ludzi. Radio często zastępuje im ambonę, docierając w najodleglejsze zakątki buszu, gdzie kapłan może pojawić się tylko kilka razy w roku.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się