Moralna skaza, która nie jest nasza. Ambasador USA i spór o prawdę historyczną

Gdy wpis Jad Waszem wywołał dyplomatyczną burzę, w Warszawie zabrzmiał wyjątkowo mocny głos z Waszyngtonu. Ambasador USA Thomas Rose mówił o „moralnej skazie”, którą niesprawiedliwie obciążano Polskę, i nazwał przypisywanie jej winy za zbrodnie nazistowskie „groteskowym kłamstwem” oraz odpowiednikiem oszczerczego „aktu krwi”. Jego słowa idealnie wpisały się w polski spór o prawdę i precyzję języka w opowieści o Holocauście.

Wystąpienie ambasadora USA Thomasa Rose’a podczas konferencji IJL International Conference w Warszawie stało się jednym z najmocniejszych głosów w obronie polskiej prawdy historycznej, jakie w ostatnich latach padły z ust wysokiego przedstawiciela amerykańskiej administracji. Rose mówił nie jak dyplomata uciekający w ostrożne formuły, ale jak ktoś, kto chce jednoznacznie przeciąć wieloletnie przekłamania.

Podkreślił, że przez zbyt długi czas Polskę obciążano „moralną skazą”, która nigdy nie była jej własna – oszczerstwem, jakoby ponosiła odpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez innych. Przypomniał, że przez dziesięciolecia Polska cierpiała z powodu poważnej historycznej niesprawiedliwości: uporczywego przekonania, iż dzieli winę za barbarzyńskie zbrodnie dokonane przeciwko niej samej. To – mówił wprost – groteskowe kłamstwo i odpowiednik „oskarżenia o zbrodnię krwi” wobec narodu polskiego i państwa polskiego. Żaden naród nie walczył dłużej ani nie cierpiał bardziej pod niemieckim, a potem sowieckim panowaniem niż Polska, dlatego stosowanie logiki relacji wierzyciel-dłużnik między Polską a resztą świata w odniesieniu do ludobójstwa dokonanego przez innych na jej ziemi, przeciw jej własnym obywatelom, jest historycznie fałszywe i – jak zaznaczył – moralnie skandaliczne, bo czyni ofiarę odpowiedzialną za zbrodnie sprawców.

Te słowa, mocne i celne, wybrzmiały w momencie, gdy znów powróciła kwestia odpowiedzialności za sposób opowiadania historii. Kontrowersja wywołana wpisem Instytutu Jad Waszem na platformie X pokazała, jak łatwo – nawet w dobrej wierze – można poprzez nieprecyzyjne sformułowania stworzyć wrażenie obciążające Polskę odpowiedzialnością, która spoczywa wyłącznie na okupacyjnych władzach niemieckich. Wpis wspominał, że „Polska była pierwszym krajem, gdzie Żydzi zostali zmuszeni do noszenia wyróżniającej ich opaski”, ale pominięcie kluczowego faktu, że działo się to w Generalnym Gubernatorstwie, na terytorium Polski pod brutalną okupacją III Rzeszy, wywołało oburzenie opinii publicznej i zrozumiałą reakcję polskich władz.

Posłuchaj całego wystąpienia ambasadora Rose'a (język angielski) i czytaj dalej poniżej

Minister Radosław Sikorski słusznie wezwał ambasadora Izraela i zażądał sprostowania, które przywróciłoby historyczną precyzję. Polska nie oczekiwała przeprosin. Oczekiwała rzetelności w miejscu, w którym każde słowo ma wagę ołowiu. Ambasador Izraela przyjął tę reakcję ze zrozumieniem, a prezes Jad Waszem Dani Dajan potwierdził, że instytut jest świadomy okupacyjnego kontekstu. Jednak fakt, że do takiej sytuacji w ogóle doszło, unaocznia, jak krucha bywa pamięć historyczna, gdy zabraknie jednego, pozornie drobnego doprecyzowania

Właśnie dlatego słowa ambasadora Rose’a są tak ważne. Uderzają w sedno sporu, który Polska toczy od lat: w obronie oczywistej prawdy, że to nie polskie państwo ustanawiało antyżydowskie prawa, że to nie Polacy systemowo prześladowali Żydów, że to nie Polska była stroną odpowiedzialną za Holokaust. Przeciwnie – była jedynym krajem w okupowanej Europie bez rządu kolaboracyjnego, jedynym, który nigdy nie skapitulował, i tym, w którym za pomoc Żydom groziła kara śmierci dla całych rodzin. A po wojnie to właśnie Polska podjęła na siebie ogromny ciężar upamiętnienia miejsc zagłady – od Auschwitz po Treblinkę – i zbudowała instytucje, które strzegą tej pamięci do dziś.

Dlatego cała ta sytuacja nie jest drobną dyplomatyczną sprzeczką. To kolejny przykład, jak łatwo zniekształcić historię, jeśli zabraknie konsekwencji i wrażliwości na słowo. A jednocześnie przypomnienie, że Polska ma pełne prawo domagać się precyzji – tak jak zrobiła to w ostatnich dniach, tak jak w swoim wystąpieniu przypomniał ambasador Stanów Zjednoczonych. W sprawach Zagłady nie ma miejsca na wygodne skróty myślowe. Jest miejsce wyłącznie na prawdę. Jeśli chcemy, by pamięć ocalała, język, którym ją opowiadamy, musi być równie uczciwy, jak dramatyczna była historia.

Moralna skaza, która nie jest nasza. Ambasador USA i spór o prawdę historyczną   Pomnik upamiętniający skazanych na zagładę. ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Karol Białkowski Karol Białkowski Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia teolog o specjalności Katolicka Nauka Społeczna, absolwent Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Wieloletni prezenter i redaktor wrocławskiego Katolickiego Radia Rodzina, korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej, a od 2011 roku dziennikarz „Gościa”. Przez prawie 10 lat kierował wrocławską redakcją GN.

E-BOOK DLA WSZYSTKICH SUBSKRYBENTÓW

ADWENTOWA SZKOŁA MODLITWY