Burmistrz Radlina: mieszkańcy chcą szybkiego ograniczenia emisji pyłów z hałdy kopalni Marcel

Emisje z hałdy są bardzo regularne.

15.11.2025 18:44 PAP

dodane 15.11.2025 18:44

Mieszkańcy Radlina w woj. śląskim, doświadczający uciążliwości w wyniku emisji pyłów z hałdy kopalni Marcel, domagają się szybkiej poprawy sytuacji - powiedział PAP burmistrz miasta Zbigniew Podleśny. W sobotę doszło do kolejnej dużej emisji i wypadku.

PGG, do której należy kopalnia Marcel w Radlinie, planuje całkowicie zrekultywować hałdę, aby stała się docelowo terenem zielonym. Spółka zastrzega jednak, że będzie to proces złożony i potrwa wiele lat.

W sobotę przed południem miała miejsce kolejna - według mieszkańców i lokalnych władz większa niż zwykle - emisja pyłów z hałdy. Oparzony został pracownik firmy pracującej na zwałowisku.

Jak przekazała rzeczniczka Polskiej Grupy Górniczej Ewa Grudniok, po godz. 10 w sobotę podczas prowadzenia prac rozbiórkowych zapożarowanej hałdy w Radlinie doszło do osunięcia się mas skalnych, w wyniku czego nastąpiło wzbicie pyłu i pary wodnej.

"To spowodowało, że pracownik firmy, który zlewał wodą miejsce prowadzenia prac, uległ wypadkowi" - wyjaśniła Grudniok. Poszkodowany pracownik firmy wykonującej prace na zlecenie kopalni PGG został z oparzeniami przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala.

Rzeczniczka PGG podkreśliła, że kilkuminutowe wzbicie chmury pyłu i pary wodnej nie spowodowało innego zagrożenia. Plac budowy, na terenie, którego doszło do niebezpiecznego zdarzenia, jest nadzorowany przez firmę Barosz-Gwimet, która prowadzi tam prace.

W rozmowie z PAP burmistrz Radlina przekazał, że zdarzenie wiązało się z dużą emisją pyłu z hałdy do atmosfery i później opadem tego pyłu na znacznym obszarze miasta - zarówno po wschodniej, jak i zachodniej części hałdy.

- Największy opad był po stronie wschodniej, to ulice Rybnicka, Korfantego, Hutnicza. Mieszkańcy przysyłali zdjęcia pokrytych pyłem samochodów. Mówią o pyle, który się wdzierał do mieszkań, wywoływał kaszel. Teraz myją place, podwórka, okna, parapety - zrelacjonował Podleśny.

Podkreślił, że emisje z hałdy są bardzo regularne, jednak sobotnia, przy której nastąpił wypadek, była dłuższa i większa. - W zasadzie nie ma tygodnia, żebyśmy z podobnymi zdarzeniami, być może o mniejszym zasięgu, nie mieli do czynienia - zastrzegł burmistrz.

Wskazał, że emisje te są przedmiotem tarć między mieszkańcami, Urzędem Miasta, starostwem powiatowym, Polską Grupą Górniczą i firmą Barosz-Gwimet. - Mieszkańcy chcą szybkiej poprawy sytuacji, ograniczenia tego pylenia. Kopalnia z kolei chce mieć zapewnioną możliwość pracy - wyjaśnił.

Zrelacjonował wiadomości z ostatniego, czwartkowego spotkania grupy mieszkańców Radlina, PGG, Głównego Instytutu Górnictwa, starostwa powiatowego, przy udziale pracowników urzędu miasta, z których wynika, że kopalnia wewnątrz hałdy buduje nowe składowisko, które ma na celu odcięcie dopływu powietrza do zapożarowanej części hałdy, aby ograniczyć temperaturę i potencjalnie zmniejszyć skutki dla sąsiedztwa.

- Mieszkańcy oczekują czegoś więcej, jakichś rekompensat, wyjścia w ich kierunku. PGG z kolei twierdzi, że jest objęta pomocą publiczną, nie może i kieruje mieszkańców na drogę sądową, co dodatkowo wzburza mieszkańców, bo chcieliby oni załatwić rzecz polubownie, ale jednak uzyskać jakieś zadośćuczynienie - uściślił Podleśny.

Pytany o wcześniejsze wyniki ekspertyz m.in. szkodliwości pyłu przez Główny Instytut Górnictwa, które wykazały brak właściwości kwalifikujących pył jako odpad niebezpieczny, burmistrz podkreślił, że problemem są nie tylko fizyczne uciążliwości, ale też atmosfera rozmów mogąca sugerować, że skoro mieszkańcy Radlina żyją w takim sąsiedztwie, muszą się przyzwyczaić.

- Tak też nie można, to nie jest XIX wiek - zaakcentował burmistrz Radlina.

Hałda kopalni Marcel w Radlinie była usypywana od ponad stu lat. We wrześniu 2023 r. na jej północnej ścianie doszło do osunięcia się fragmentu materiału i wzbicia w powietrze olbrzymiej chmury pyłu, który opadł w promieniu kilku kilometrów. Po tamtym zdarzeniu PGG wdrożyła kompleksowy plan naprawczy i profilaktyczny, pracując nad jej zabezpieczeniem i przekształceniem jej w przyszłości w teren zielony.

Jak relacjonowała wcześniej PGG, w tym celu spółka podjęła współpracę m.in. z GIG. W efekcie m.in. zmniejszono nachylenie skarp, wdrażany jest system ekranów ochronnych, fos, a pod koniec maja br. przetestowano kurtynę wodną, która zraszając hałdę ma ograniczać wtórne pylenie.

Technologie robót na składowisku zostały zaktualizowane, aby formowana na nowo tzw. bryła rekultywacyjna hałdy była skutecznie zabezpieczona przed rozprzestrzenianiem się ognisk zapożarowania.

W sierpniu br. rozpoczął się projekt badawczy REZAH - Instytutu Techniki Górniczej KOMAG o wartości 4,8 mln zł, współfinansowany przez NFOŚiGW (ponad 2,6 mln zł). W efekcie do połowy 2028 r. zmniejszone mają zostać uciążliwości wynikające z zapożarowania i pylenia hałdy.

PGG zobowiązała firmę, która rekultywuje hałdę, do przestrzegania przyjętych w projekcie technologii. Obowiązuje zaostrzony nadzór nad pracami - monitoring wizyjny, cotygodniowe kontrole inspektora PGG oraz pomiary termiczne, aerologiczne i jakości powietrza.

Wyniki pomiarów, dane archiwalne i prognozy mieszkańcy mogą sprawdzać w internecie. Uruchomiono też specjalne infolinie, pod którymi można uzyskać informacje o bieżących działaniach na hałdzie.

PGG deklaruje prowadzenie prac ziemnych w godzinach od 6. do 20., a w soboty do 14. Wyjątkiem jest odbiór odpadów skalnych z bieżącego wydobycia kopalni - pory w ciągu doby zależą od cykli produkcyjnych zakładu górniczego. W niedziele i święta prace są wstrzymywane.

W lipcu ub. roku na szczyt hałdy weszli (mimo zakazu) dwaj chłopcy w wieku 12 i 13 lat. Kiedy grunt zaczął się osuwać, zaczęli biec w dół. Jeden z nich stracił wówczas klapki i oparzył stopy. 12-latek zniósł kolegę do podnóża i powiadomił służby. 13-latek z oparzeniem II stopnia obu stóp został przetransportowany do szpitala.

1 / 1

Zapisane na później

Pobieranie listy