Afrykanistka: uchodźcy uciekający z ogarniętego wojną Sudanu to w 90 proc. kobiety i dzieci

Ponad 90 proc. uchodźców uciekających z ogarniętego wojną Sudanu to kobiety i dzieci, które szukają bezpieczeństwa i pomocy - powiedziała w rozmowie z PAP afrykanistka Aleksandra Mizerska, dyrektorka regionalna Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM).

Mizerska pod koniec października spotkała się i rozmawiała z uchodźcami wojennymi, którzy przebywają obecnie w Sudanie Południowym, w hrabstwie Aweil Wschodni, ok. 40 km w linii prostej do granicy z Sudanem.

- To podwójni uchodźcy. Pochodzą oni z Sudanu Południowego i kilkanaście lat temu wyemigrowali do Sudanu z powodów ekonomicznych i konfliktu zbrojnego. Teraz z powodu wojny wrócili do kraju, lecz nie mają oni tutaj krewnych, ani dobytku - wyjaśniła Mizerska.

Jak opowiedziała, rząd w Dżubie (stolica Sudanu Południowego - PAP) "nie daje zbyt dużego wsparcia" uciekającym przed wojną rodzinom. - Rząd daje im kawałek ziemi, by zaczęli życie na nowo. W ten sposób powstają nieformalne osady pośrodku buszu, gdzie mieszkają setki osób w kilkudziesięciu budynkach. Budowane są tam małe chaty z gliny, zamiast dachu jest kawałek blachy. Nie są to obozy dla uchodźców, nie ma tam żadnej infrastruktury, dostępu do wody, nie ma toalet czy prądu - opisała ekspertka.

Dodała, że w osadach mieszkają prawie wyłącznie kobiety i dzieci, które "zdane są wyłącznie na same siebie, nie mając wsparcia znikąd". "Mężczyzn mogłam policzyć na palcach jednej ręki" - podkreśliła. Mizerska przewiduje, że w związku z warunkami panującymi w osadach, pojawia się duże ryzyko wystąpienia epidemii. Tym bardziej, że w ciągu najbliższych tygodni planowana jest budowa kolejnych 35 chat dla kilkuset osób.

- Jako PCPM mamy kontakt z tymi ludźmi, gdyż osady te znajdują w odległości kilkunastu kilometrów od szpitala i ośrodka dożywienia w Gordhim, które prowadzimy od 2017 r. Od czerwca ubiegłego roku jeździmy tam raz w tygodniu świadczyć podstawową pomoc medyczną, która polega na przeprowadzanie wywiadu medycznego przez pielęgniarkę oraz przekazywaniu podstawowych leków. Osoby starsze lub kobiety w ciąży nie są w stanie samodzielnie dotrzeć do naszego szpitala i otrzymać bardziej zaawansowanej pomocy, zobaczyć się z lekarzem - powiedziała rozmówczyni PAP.

Według relacji Mizerskiej, większość osób, z którymi rozmawiała, to kobiety zamieszkujące okolice Chartumu, stolicę Sudanu. - Często przebyły one bardzo długą drogę, trwającą nawet parę miesięcy, w ciężkich warunkach, szukając bezpieczeństwa (w Sudanie Południowy). Ich mężowie zostali wcieleni do armii, zginęli w walkach lub nie mają z nimi kontaktu od miesięcy. W takiej sytuacji rodziny nie miały z czego żyć i zdecydowały się na ucieczkę - wyjaśniła.

Zapytana czy uchodźcy Sudanu opowiadają o swojej wojennej rzeczywistości, Mizerska stwierdziła, że bardzo rzadko dzielą się swoimi historiami. - Rozmawiałam z kobietą, która przez półtora miesiąca jechała ciężarówką z Chartumu. Zapytałam się ile osób z nią podróżowało. Odpowiedziała mi, że na początku było ich około 40, ale w czasie drogo zaszlachtowano wszystkich mężczyzn. Mówiąc to nie towarzyszyły jej żadne emocje - zauważyła.

Mizerska podkreśliła, że skala potrzeb wśród uchodźców z Sudanu stale wzrasta, na co wpływ mają także klęski żywiołowe nawiedzające ten region - susze na przemian z powodziami . - Co roku, polegając na indywidualnych wpłatach Polaków, kupujemy żywność terapeutyczną w Kenii, która trafia do najbardziej potrzebujących dzieci do lat pięciu, w do noworodków Od czerwca jesteśmy w stanie pomagać wyłącznie maluchom w stanie zagrożenia życia. Jeśli w przyszłym roku chcielibyśmy pomóc wszystkim dzieciom niedożywionym, wówczas powinniśmy przynajmniej podwoić skalę tej pomocy - stwierdziła. Jak wyjaśniła, w tygodniu zgłasza się od 150 do 550 dzieci z czego pomocy wymaga czyli jest w stanie zagrożenia życia lub jest poważnie niedożywione od 30 do 60 proc.

W Sudanie od połowy kwietnia 2023 r. toczy się konflikt między wojskami rządowymi (SAF) a Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF). Wojna wybuchła na skutek sporu w ich sojuszu, który dwa lata wcześniej obalił popierany przez Zachód rząd i przejął władzę. Głównymi postaciami konfliktu są generał Abdel Fattah al-Burhan, który po przewrocie z 2021 r. stanął na czele kraju, oraz Mohamed Hamdan Dagalo - w przeszłości jedna z bardziej wpływowych osobistości sudańskiej armii, a od 2023 r. główny dowódca RSF.

Według ONZ i lokalnych władz konflikt pochłonął już życie ponad 20 tys. osób i zmusił do przesiedlenia 14 mln mieszkańców kraju. Eksperci z amerykańskich uniwersytetów szacują liczbę ofiar śmiertelnych nawet na ok. 130 tys. USA oceniają, że jest to najgorsza katastrofa humanitarna na świecie, natomiast ONZ alarmuje, że Sudan to jedyny obecnie kraj świata, gdzie panuje klęska głodu.

Marta Zabłocka

« 1 »