Od początku tego roku padło już ponad 1300 małych piekarń. Choć to jeszcze nie kryzys, najmniejsi przedsiębiorcy pierwsi i najbardziej dotkliwie odczuwają rynkowe zawirowania.
Dla biznesmenów to nie jest łatwy rok. Za oceanem Amerykanie walczą o przywrócenie swojej wiarygodności kredytowej, kraje UE mają na głowie bankrutującą Grecję i problem chwiejącej się wspólnej waluty euro, a w centrum Warszawy bije po oczach licznik dwunastocyfrowego długu publicznego. Najtrudniej jest przetrwać ten czas małym firmom: jednoosobowym, rodzinnym, zatrudniającym kilku lub kilkunastu pracowników. A właśnie na nich opiera się nasza gospodarka.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.