„Gazeta Wyborcza” sugeruje, że metropolita katowicki interweniował u prokuratora generalnego w sprawie sprzedaży ziemi. To fałszywa interpretacja. Metropolita zwracał uwagę na ingerowanie w wewnętrzne sprawy Kościoła.
Tekst Marcina Pietraszewskiego (GW z 8.09.2011) zaczyna się ostrym wstępem: „Domagam się zaprzestania działań wymierzonych w autonomię Kościoła – napisał metropolita górnośląski do prokuratora generalnego. Chodzi o sprzedaż ziemi”. Autor więc jednoznacznie sugeruje, że celem działań biskupa katowickiego była obrona partykularnych interesów, związanych z obrotem nieruchomościami. W tle artykułu pojawia się teza, że arcybiskup występuje w obronie duchownego, zamieszanego w dwuznaczną transakcję. Posługując się wyrwanymi z kontekstu zdaniami z listu, jaki abp D. Zimoń wysłał 7 lutego br. do prokuratura generalnego Andrzeja Seremeta, GW stara się przedstawić działania metropolity jako formę nacisku na prokuratora prowadzącego śledztwo. Dziwny to obyczaj, że prokuratura udostępnia dziennikarzom swoją korespondencję. Pietraszewski nie wspomina nawet o tym, że cytowany przez niego wybiórczo jeden z listów abp. Zimonia jest kolejnym głosem w sprawie budzących poważne wątpliwości działań prokuratury. Metropolicie katowickiemu nie chodzi o obronę kogokolwiek, ale o obronę podstawowych zasad, jakie powinny obowiązywać w relacjach między Kościołem a państwem.
Od Świerklańca do Radzionkowa
Sprawa, o której pisze GW, zaczęła się od śledztwa wszczętego we wrześniu 2008 r. przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach (sygnatura V Ds. 101/08/Sp). Chodziło o podejrzenie poświadczenia nieprawdy w operacie szacunkowym, oceniającym wartość rynkową nieruchomości rolnej położonej w Świerklańcu.
Komisja Majątkowa przyznała ją krakowskiemu Towarzystwu św. Brata Alberta jako rekompensatę za mienie zagrabione w czasach PRL. W trakcie tego postępowania pojawił się wątek uboczny, związany z obrotem ziemią przez parafię św. Wojciecha w Radzionkowie. Parafia za mienie zabrane w czasach PRL otrzymała rekompensatę, 173 hektary położone w Czekanowie. Według operatu szacunkowego, przygotowanego dla Komisji Majątkowej przez biegłych, wartość tej ziemi wynosiła 5,1 mln zł. Proboszcz parafii ks. Damian Wojtyczka otrzymał pisemną zgodę arcybiskupa katowickiego na sprzedaż ziemi za konkretną kwotę, co wiązało się z pilnymi potrzebami finansowymi parafii, jak i innych podmiotów z terenu archidiecezji. Dlatego ziemię sprzedano nabywcy, który natychmiast chciał ją kupić. Można zapytać, czy nie należało poszukać nabywcy gotowego zapłacić więcej. Tylko wówczas, aby sfinansować remonty, parafia i archidiecezja musiałyby wziąć kredyt w banku, a wtedy odsetki przekroczyłyby wartość ziemi, nawet według wyceny z operatu. Nabywcą ziemi był Jacek Domogała, znany na Górnym Śląsku biznesmen.
Podejrzenie prokuratorów wzbudził fakt, że ziemię, której wartość oszacowano na 5,1 mln zł, Domogała nabył za 3,4 mln zł. Należy podkreślić, że uczestnikami transakcji były podmioty prywatne, Skarb Państwa nie poniósł żadnej straty. Nie wzbudziła ona również wątpliwości ani notariusza, który sporządził akt notarialny, ani Urzędu Skarbowego, który otrzymał należne z tytułu sprzedaży opłaty i podatki, ani sądu, który dokonał odpowiednich wpisów w księgach wieczystych. Prokuratura tłumaczyła, że zajęła się sprawą, gdyż ocenie prokuratorskiej podlega obrót nieruchomości, które zostały przekazane podmiotom kościelnym w wyniku decyzji Komisji Majątkowej.
Nie czy, ale jak
Tej interpretacji nikt ze strony kościelnej nigdy nie kwestionował. Także faktu przesłuchania w związku z tym proboszcza parafii św. Wojciecha w Radzionkowie ks. Damiana Wojtyczki oraz dyrektora Wydziału Gospodarczego Kurii Metropolitalnej w Katowicach ks. Krzysztofa Gajdy. Wątpliwości wzbudziła forma przesłuchania duchownych, do którego doszło w grudniu 2009 r. oraz na początku lutego 2010 r. Według relacji duchownych, prokurator miał kwestionować uprawnienia metropolity katowickiego co do podejmowania decyzji w sprawie sprzedaży ziemi przez parafię w Radzionkowie oraz sugerował, że został on wprowadzony w błąd przez swych współpracowników. Podawał w wątpliwość zakres udzielanych przez metropolitę pełnomocnictw, a także pouczał przesłuchiwanych duchownych, w jaki sposób powinni stosować prawo kanoniczne w wewnętrznych sprawach Kościoła. Nie tylko interesował się składem osobowym Rady ds. Ekonomicznych, ale i przebiegiem oraz tematyką spotkań wewnątrzkościelnych. Kwestionował przy tym prawo właściciela, czyli parafii w Radzionkowie, do sprzedaży swojej własności po niższej cenie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się