Sobór sprawił, że ludzie znowu zaczęli mieć pytania do Kościoła. Edytorial nowego wydania

Macie prawo nam nie wierzyć. W ten sposób papież Paweł VI zwrócił się do adresatów kilku listów, jakie napisał już po II Soborze Watykańskim.

Trzeba mieć wielką odwagę i pokorę, by – będąc duchowym przywódcą największej grupy wyznaniowej na świecie – w ten sposób zwrócić się do odbiorców. Zarówno do tych, którzy jeszcze są w Kościele, choć być może czują się w nim coraz mniej swojo, jak i do tych, którzy stoją na progu kościoła, wahając się, czy spróbować wejść ten ostatni raz; ale też do tych, którzy od dawna już nie łączą swojego życia z żadną przestrzenią życia kościelnego. Nie mają do Kościoła żadnych pytań. A tym samym nie oczekują od niego żadnych odpowiedzi.

W rozmowie otwierającej temat okładkowy nowego numeru „Historii Kościoła” kard. Grzegorz Ryś w ten sposób tłumaczy gest Pawła VI: – Papież mówi o okresie od rewolucji francuskiej, przez cały XIX wiek, aż po sobór. Czyli to, co się działo w Kościele przez mniej więcej 150 lat, sprawia, że macie prawo nam nie wierzyć i macie prawo uważać nas za swoich nieprzyjaciół. Najmocniej to jest powiedziane w orędziu do robotników. Macie prawo nam nie wierzyć, bo Kościół nie stanął po stronie robotników. Spóźnił się o jakieś 50 lat, dając odpowiedź na kwestię robotniczą dopiero po komunistach. A jednak – mówi im dalej papież – jesteśmy po waszej stronie, prosimy, byście przyjęli rękę, którą do was wyciągamy. I to jest kluczowe – skończył się sobór i ze wszystkich stron w świecie słychać pytanie skierowane do Kościoła: czy macie nam coś do powiedzenia? Ludzie w świecie zauważyli, że wydarzyło się coś niesłychanego do tego stopnia, iż uznali, że warto zaadresować swoje pytania życiowe w kierunku Kościoła. Przez 150 lat nie pytali Kościoła o zdanie, bo i po co, skoro i tak w zamian za stawianie pytań dostawali ekskomunikę. A jeśli nie stawiali pytań Kościołowi, to przestał on być dla nich punktem odniesienia, przestał być dla nich ciekawy. I nagle coś się przez te trzy lata wydarzyło, na tyle istotnego, że ludzie to zauważyli: tu jest jakieś życie, tu jest coś ważnego – mówi kard. Ryś (cała rozmowa na stronach 6–15).

W najnowszej „Historii” podejmujemy próbę przyjrzenia się intencjom, jakie przyświecały ojcom soborowym, ale też drodze, jaką Kościół przeszedł po soborze, łącznie z napięciami wokół posoborowych reform. Tych napięć nie należy wypierać, ale nazywać je po imieniu. Historycy wiedzą, że pojawiały się one po każdym soborze, również po Vaticanum I. – Odrzucenie soborów następowało często w imię tradycji. Przykładem może tu być dogmat o nieomylności papieskiej, który odrzucili starokatolicy. Na Soborze Nicejskim I kością niezgody było określenie „współistotny” w Credo – mówił nam przed rokiem ks. prof. Stanisław Adamiak, historyk Kościoła.

W 60. rocznicę zakończenia II Soboru Watykańskiego rachunek sumienia może zrobić każdy członek Kościoła. „Zagorzali” zwolennicy odnowy soborowej – czy na pewno wszystkie reformy, które zostały wprowadzone, i sposób funkcjonowania Kościoła dzisiaj oddają ducha samego soboru, jego dokumentów, czy też jest autorską wariacją nie zawsze na temat (tekst Przemysława Kucharczaka o niszczeniu starych ołtarzy na stronach 34–41). Zadeklarowani przeciwnicy – czy na pewno wczytali się w dokumenty soborowe z pokorą i wiarą, ale też z chęcią pogłębienia własnej wiedzy teologicznej, biblijnej, liturgicznej (o reformie liturgii pisze o. Dominik Jurczak OP na stronach 24–33). Ostatecznie zaś rachunek sumienia z soboru powinien prowadzić do pytania, czy i dziś nie mamy nieraz powodów, by jak Paweł VI przyznać przed światem: macie prawo nam nie wierzyć. Czy na pewno zawsze odsłaniamy tę prawdę, która została Kościołowi powierzona, czy też znowu przysłoniliśmy ją tym, co sprawia, że niektórzy już pytań do Kościoła nie mają. Jeśli wygrywa to drugie, to być może żyjemy ponownie w „stanie przedsoborowym”, który woła o nowy sobór dla Kościoła. I dla świata.

Sobór sprawił, że ludzie znowu zaczęli mieć pytania do Kościoła. Edytorial nowego wydania  
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.