Prywatne ponadnarodowe armie. Gotowe na wynajęcie przez każdego, kto chce zapłacić. Współczesne wojny w coraz większym stopniu mają charakter komercyjny. Czy faktura zastąpi niedługo wojskowy rozkaz?
Najemnicy. W niedalekiej przeszłości uczestnicy prywatnych wojenek, wywoływanych na zamówienie afrykańskich kacyków lub ustawionych biznesmanów z Europy. Krótka piłka: obalamy niewygodnego watażkę i obsadzamy figuranta. Albo przeciwnie – na zamówieniew watażki rozprawiamy się z rebeliantami. Różne opcje, w zależności od tego, co da gwarancję, że interes naftowo-
-diamentowy będzie się kręcił. Mechanizm doskonale opisany w kultowych „Psach wojny” Fredericka Forsythe’a.
Dziś najemnicy to raczej kontraktorzy zatrudniani przez profesjonalne firmy (tzw. PMC – private military company), wynajmowane m.in. przez rządy mocarstw do obsługi działań wojennych w różnych rejonach świata. Regularna armia z dowództwem, choć nadal stanowi zasadniczą część misji wojskowej, w coraz większych obszarach kompetencji jest zastępowana przez prywatne firmy, świadcząceusługi wojenne. To często potężne korporacje, mające swoje centra i filie w największych metropoliach, w luksusowych budynkach. Najwięcej działa ich w Stanach Zjednoczonych, gdzie klientem są zarówno Pentagon, jak i wielkie koncerny naftowe, chcące zapewnić ochronę kontrolowanym przez siebie złożom w poszczególnych państwach. Amerykański publicysta Thomas Friedman mówił niedawno, że jego kraj dopuścił do powstania „kompleksu kontraktorsko-przemysłowego, który ma interes ekonomiczny w zagranicznych ekspedycjach militarnych”. – Nastąpiło wyraźne przesunięcie pewnych prerogatyw państwa do sektora prywatnego – mówi GN ppłk Artur Goławski. Czy to oznacza, że faktura zastąpi niedługo wojskowy rozkaz?
Z dżungli na salony
Republika Południowej Afryki, schyłek apartheidu. Rzesza wysokiej klasy, znakomicie wyszkolonych wojskowych ląduje na bezrobociu. Nagle ktoś z nich wpada na pomysł: zarabiajmy na tym, czego nauczyliśmy się na wojnie. Zbiega się to z interesami pewnego biznesmana, Anthony’ego Buckinghama, który prowadzi interesy diamentowe w Angoli. Gdy jego kopalnie wpadają w ręce rebeliantów, postanawia odbić swoją żyłę złota za pomocą najemników.
Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się