Bóg historii nieoczywistych. Edytorial nowego wydania „Historii Kościoła”

Co łączy amerykański Ku Klux Klan, PRL-owskie świeckie „sakramenty”, upadek Rzymu i pisma św. Augustyna, spalenie i rehabilitację Joanny d'Arc, mniej znane wątki z biografii zmarłego papieża Franciszka, rozpoczęty pontyfikat Leona XIV i… I Sobór Nicejski 325 roku?

Oczywiście, na pierwszy rzut oka – nic lub bardzo niewiele. Z pewnością wszystkie tematy łączy fakt, że znalazły się w najnowszym numerze „Historii Kościoła” i, jak wierzę, zapewnią Państwu intelektualną i duchową ucztę w czasie wakacji i w oczekiwaniu na wrześniowy numer naszego magazynu… Ale odstawiając już na bok redaktorską kokieterię, chcę powiedzieć, że wszystkie wymienione historie razem wzięte są dowodem na dwie rzeczy.

Po pierwsze, na niszczące i zgubne dla jednostek, społeczeństw, państw i Kościoła mieszanie ideologii z wiarą czy wręcz podszywanie się tej pierwszej pod tę drugą z wykorzystaniem jej symboli (tekst Jana Hlebowicza o Ku Klux Klanie, s. 6-15). Równie niszczące jest zastępowanie wiary i religii oficjalnym ateizmem i państwową ideologią… przy jednoczesnym imitowaniu języka czy nawet obrzędów religijnych (tekst Przemysława Kucharczaka o obrzędowości bez Boga w PRL, s. 16-23).

Po drugie, już bardziej z perspektywy wiary patrząc, wymienione na początku historie są dowodem na suwerenne, zaskakujące i ciągle stwórcze działanie Boga tam, gdzie człowiek albo się nie miesza, albo wprawdzie już mocno namieszał, ale nie spodziewał się, że w jego planach tym razem zamiesza nieco sam Bóg. A Jego „wtrącanie się” w sprawy tego świata nigdy nie jest niszczące dla człowieka, nawet jeśli w jego mniemaniu zawalenie się zbudowanego przez niego „światka” jest końcem całego świata. Gdy barbarzyńcy plądrowali upadający Rzym, św. Hieronim napisał w liście: „Cesarstwu został ucięta głowa. Mówiąc prawdę, z tym miastem zginął cały świat”. Jaką odpowiedź na tę sytuację dawał św. Augustyn? „Nie Rzym był naszą nadzieją, ale Ten, który stworzył niebo i zmienię”. Ks. Przemysław Szewczyk komentuje: „Wiara chrześcijańska nie pozwala Augustynowi żadnego miasta, żadnego porządku cywilizacyjnego, politycznego czy kulturowego uznać za niewzruszoną nadzieję, wieczny fundament i bezpieczne schronienie” (s. 32-37).

Przykładem zaskakującego działania Boga jest wydarzenie I Soboru Nicejskiego, którego 1700. rocznicę obchodzimy w tym roku. Gdy formułowano wspólne wyznanie wiary, pojawiło się nagle (owszem, dyskutowane wcześniej, ale nie planowane w „redakcji tekstu”) pojęcie „współistotny Ojcu”. „Do dziś nikt nie potrafi przekonująco wyjaśnić, jak to się stało, że w Nicei idea współistotności pojawiła się w artykule Credo mówiącym o Synu Bożym” (s. 62-67).

Dwa miesiące temu zmarł papież Franciszkek. O mniej znanych i zaskakującyh wątkach z jego biografii z czasów argentyńskich piszemy na stronach 78-85. Nowym papieżem został kard. Robert Prevost, który przyjął imię Leona XIV. Jak zwykle – „nikt się nie spodziewał”. Wszelkie kalkulacje i prognozy watykanistów okazały się wyłącznie materiałem na potrzeby życia medialnego. Franciszek Kucharczak w swoim felietonie przyznaje, że bardzo cieszy go fakt, iż nowy papież wyborem imienia nawiązał do Leona XIII, który „pasował do wyzwań, bo szły nowe czasy – upadały monarchie, narastały oczekiwania społeczne, tworzyły się nowe państwa i systemy polityczne” (s. 96). Z pewnością i ten pontyfikat wiele razy nas zaskoczy. Przede wszystkim dlatego, że Leon XIV jest człowiekiem wiary. A to oznacza poddanie się prowadzeniu Tego, który nieustannie zaskakuje i wszystko czyni nowe.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.