Choć dla wielu to wciąż temat omijany szerokim łukiem, tej nocy śmierć przestała być tabu. Dom Pogrzebowy Kucharski na warszawskich Bielanach po raz pierwszy wziął udział w Nocy Muzeów – i od razu przyciągnął tłumy. 1637 odwiedzających, godziny rozmów, warsztatów i odkryć – oraz jedno wspólne doświadczenie: spotkanie z tym, co niewidzialne na co dzień, ale nieuniknione dla każdego z nas.
Wydarzenie odbyło się w sobotę, 17 maja 2025 roku, i okazało się jedną z największych niespodzianek tej edycji Nocy Muzeów w Warszawie. Już od wczesnych godzin wieczornych przed siedzibą Zakładu Pogrzebowego Kucharski ustawiła się kolejka. Nie zniechęciły jej ani zimny wiatr, ani przelotne opady. Ostatni gość wyszedł dopiero o 4:33 nad ranem.
Celem wydarzenia było oswojenie śmierci, ukazanie jej nie jako końca, lecz jako części życia, o której można rozmawiać – z refleksją, szacunkiem, a momentami nawet z uśmiechem.
W programie znalazły się spotkania z duchownymi, mistrzami ceremonii świeckiej, psychologiem, prawnikiem i balsamistą. Każda z tych osób mówiła nie tylko o swojej pracy, ale przede wszystkim o ludziach, których dotyczy. O pożegnaniach, które wymagają taktu. O emocjach, które nie mieszczą się w formularzach. O czułości i profesjonalizmie, które idą w parze.
To nie była akademicka teoria. To była uczciwa rozmowa o śmierci – tej osobistej, tej społecznej, tej, która nas dotyczy, ale której nikt nie chce się dotknąć.
Jedną z najbardziej obleganych atrakcji były warsztaty z tworzenia tabliczek natrumiennych. Uczestnicy mogli samodzielnie zaprojektować napisy, które – choć kojarzą się z ostatnim pożegnaniem – tej nocy nabrały nowego wymiaru. Obok klasycznych inskrypcji pojawiały się też żartobliwe sentencje czy cytaty.
Ta forma ekspresji okazała się dla wielu formą osobistej terapii – sposobem na to, by spojrzeć na śmierć z nowej perspektywy. Niektórzy zabrali swoje tabliczki do domu, traktując je jak symboliczne pamiątki z tego ciekawego wydarzenia.
Nie mniejsze emocje wzbudziła wystawa nietypowych trumien. Wśród nich szczególne miejsce zajmowała ponad 20-letnia, ręcznie malowana trumna – historyczny eksponat z jednych z pierwszych polskich targów funeralnych, niemal muzealny unikat. Obok niej – absolutny przebój wieczoru: trumna w kształcie sztabki złota. Złoty połysk, zaskoczenie i niejedna rozmowa o tym, jak bardzo pożegnanie może odzwierciedlać osobowość zmarłego.
Zainteresowaniem cieszyła się także ścianka fotograficzna z hashtagiem #nocmuzeowzkucharskim, która stała się tłem dla dziesiątek zdjęć – jednych poważnych, innych żartobliwych. Równolegle, w trakcie zwiedzania domu pogrzebowego, przedstawiono pogrzebowe przesądy i zwyczaje z Polski i różnych stron świata, pokazując, jak kultura wpływa na nasze myślenie o odejściu.
Wszystko to – prelekcje, eksponaty, rozmowy, warsztaty – odbywało się w atmosferze, której nie sposób oddać słowami. To była noc pełna ciszy, ale nie pustki. Ciszy, która dawała przestrzeń na myślenie, pytania, śmiech, a czasem łzy.
– Zależało nam na tym, żeby zaprosić ludzi do rozmowy o śmierci bez lęku. I pokazać, że funeralna codzienność może być bardziej ludzka, niż się wydaje. Jesteśmy ogromnie wdzięczni za to, jak wiele osób przyszło i jak otwarcie z nami rozmawiało – powiedział na zakończenie wieczoru Sławomir Kucharski, właściciel zakładu.
Noc Muzeów w Domu Pogrzebowym Kucharski to nie była tylko kulturalna ciekawostka. To było społeczne wydarzenie z misją – i dowód na to, że Polacy chcą rozmawiać o śmierci. Trzeba im tylko stworzyć do tego bezpieczną, ludzką przestrzeń.
Artykuł sponsorowany zawierający reklamę Kucharski Usługi Pogrzebowe