Feniks z popiołu, popiół z feniksa…

Jest coś niezwykle głębokiego w tradycji Kościoła, która czterdziestodniowy czas Wielkiego Postu rozpoczyna w środę posypaniem głów popiołem pozyskanym ze spalenia palemek z celebracji Niedzieli Męki Pańskiej. W ten sposób Wielki Post palmami się zaczyna i palmami kończy. Trzymając dumnie zieloną i kwitnącą palmę na koniec wielkopostnej drogi, dobrze będzie równocześnie pamiętać, że za rok będzie ona nam służyć za popiół, by znowu rozpocząć drogę pokuty.

Starożytna mitologia zna przedziwnego ptaka, feniksa, o którym wierzono, że odradza się z popiołu. Według legend miał żyć bardzo długo, nawet pięćset lub tysiąc lat, a pod koniec życia wił gniazdo z wonnych gałęzi i żywicy, po czym sam się w nim spalał. Z popiołów rodzić się miał nowy feniks: młody, silny, piękny. Lubimy w tym micie widzieć przede wszystkim powstawanie feniksa z popiołów, ale logicznie trzeba dodać, że do tego cudu potrzebna jest wcześniejsza katastrofa: powstanie popiołu z feniksa…

Ojcowie Kościoła, którzy wyrośli z kultury greckiej i doskonale znali mit o feniksie, od razu rozpoznali w tej opowieści intuicję tego, co rzeczywiście stało się w Jezusie Chrystusie: On jest prawdziwym feniksem, który pozwolił zetrzeć się w proch, by wejść do nowego życia. Nie tylko jednak Pan przeszedł tę przedziwną drogę, ale również każdy, kto za Nim idzie, będzie zaproszony do stania się popiołem, by powstać na nowo.

Życie chrześcijańskie jest drogą do konkretnego celu: mamy dojść do „człowieka doskonałego, do miary wielkości według pełni Chrystusa” (Ef 4,13). Na tej drodze nie można się zatrzymać, nie można się zadowolić żadnym krokiem naprzód do tego stopnia, żeby powiedzieć sobie, że tyle mi wystarczy. Paweł Apostoł mówi wprost: „wszystko uznaję za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa”, jakby chciał od razu obracać w popiół wszystko, co już osiągnął, żeby z tego popiołu rodziło się w nim coraz więcej samego Chrystusa.

Kończymy Wielki Post, biorąc do ręki palmy, żeby powitać Chrystusa. Jest w tych palmach smak nagrody za post, modlitwy i dane ubogim jałmużny. Jest w nich radość z odnowienia w sobie życia Bożego, postępu na drodze poznania Ewangelii, może nawet pokonania tej czy innej wady lub nałogu. Mamy prawo do tej dumy, tak jak pielgrzym ma prawo do dumy z pokonania kolejnego etapu drogi.

Pamiętać jednak trzeba, że wcześniej czy później palmy trzeba znowu zamienić w popiół, żeby pójść dalej, wzrastać i jeszcze bardziej upodobnić się do Chrystusa. Ostatecznie nie chodzi przecież o to, żeby czegoś się od Niego nauczyć, ale żeby to On w nas żył. Nie ma nic smutniejszego niż chrześcijanin dumny ze swoich osiągnięć, który tak ściska zdobytą jakiś czas temu palmę, że zeschła się ona w jego rękach. Feniks czekał pięćset lat, by stać się popiołem i odrodzić się na nowo. Nam liturgia daje rok, ale wszyscy mistrzowie życia duchowego uczą, by podziękować Panu za osiągnięcie i od razu o nim zapomnieć, uznać za śmieci, zostawić w tyle i biec dalej.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Przemysław Szewczyk Historyk Kościoła, patrolog, tłumacz dzieł Ojców Kościoła, współzałożyciel Stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis”, twórca portalu patres.pl, poświęconego Ojcom Kościoła.