Nowy numer 17/2024 Archiwum

Przeor benedyktynów w Biskupowie: Bóg naprawdę szanuje nasze wybory

O tym, jak rozeznać powołanie i czy można stracić łaskę, gdy wybierzemy inną drogę mówi benedyktyn o. Sławomir Badyna.

Marcin Jakimowicz: Czy decyzji o rozeznaniu powołania zawsze towarzyszy pokój serca? „Było nas 37. Miałem wrażenie, że wszyscy tutaj pasują, tylko nie ja. I choć miałem przeświadczenie, że nareszcie zacząłem oddychać rześkim powietrzem, to jeszcze latami zmagałem się z wątpliwościami, że wszystko to sobie sam wymyśliłem” – opowiadał o. Krzysztof Pałys.

O. Sławomir Badyna:
Przyznam, że ja pokój serca, czyli świadomość, że jestem na miejscu, u siebie, że to jest mój dom, miałem od samego początku. Chyba największe takie doświadczenie miałem wówczas, gdy przyszedłem. (śmiech)

Pamięta Ojciec chwilę, gdy przestąpił próg klasztoru?

Jasne! To było coś niesamowitego. Nigdy dotąd tak dobrze nie spałem! Ogromny pokój serca, głęboki sen, spełnienie tęsknot za prostotą życia. Różne lęki zaczęły „pukać” do mnie później. Widziałem rozmowę dwóch braci i zastanawiałem się, czy nie rozmawiają o tym, w jaki sposób wyrzucić mnie z klasztoru. (śmiech) Wiem, jak głupio to brzmi, ale takie myśli pokazywały mi to, jak bardzo chciałem tu być! W powołaniu warto rozróżnić dwie rzeczywistości: obiektywną, czyli fakt, że Kościół (wspólnota, kapituła) rozpoznaje moją decyzję jako powołanie, i subiektywną, czyli przekonanie: „Chcę tu być!”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy