Przeprowadzone w poniedziałek w Iowa pierwsze republikańskie prawybory okazały się być wielkim powrotem Donalda Trumpa. Były prezydent USA potwierdził, że jest głównym faworytem w wyścigu o nominację Partii Republikańskiej na zaplanowane na jesień wybory prezydenckie. Sondaże dawały Trumpowi niespełna 50 proc., w rzeczywistości polityk przebił psychologiczną barierę zdobywając aż 52 proc. głosów. 

O ile jednak zwycięstwo Trumpa nikogo w Iowa nie zaskoczyło, o tyle pod wielkim znakiem zapytania było kto zajmie drugi miejsce, bo walka między byłym gubernatorem Florydy Ronem DeSantisem, a byłą ambasador USA przy ONZ Nikki Haley była zacięta. Finalnie w pierwszych prawyborach drugie miejsce zajął DeSantis z 21 proc., zaś trzecie Nikki Haley -19 proc. Z niespełna 8 procentami poparcia czwarte miejsce zajął Vivek Ramaswamy, który dziś rano wycofał się z wyścigu i poparł Trumpa.

Wyniki prawyborów w stanie Iowa:

• Donald Trump — 51 proc.
• Ron DeSantis — 21,2 proc.
• Nikki Haley — 19,1 proc.
• Vivek Ramaswamy — 7,7 proc.

Chociaż były prezydent Stanów Zjednoczonych ma postawione aż 91 zarzutów, wielu konserwatywnych wyborców popiera go, bo oczekuje radykalnej zmiany polityki amerykańskiej, zarówno w sprawach wewnątrzkrajowych, jak i relacjach zagranicznych. Z punktu widzenia Europy i Polski ta druga przestrzeń wiąże się z bardzo konkretnym ryzykiem. Trump wielokrotnie krytykował zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w wojnę na Ukrainie, wielokrotnie sugerował też ograniczenie zaangażowania USA w bezpieczeństwo Europy w ramach NATO. Do tej niebezpiecznej retoryki nawiązał również w czasie poniedziałkowego wieczoru wyborczego:

- Rosja nigdy nie zaatakowałaby Ukrainy, gdybym był prezydentem. Putin i ja dobrze się dogadywaliśmy, dogadywaliśmy się bardzo dobrze - to dobra rzecz, nie zła rzecz - przekonywał Trump.

Więcej na ten temat przeczytasz tutaj:

Gość Niedzielny DODANE 14.01.2024 AKTUALIZACJA 14.01.2024

Pierwsze prawybory Republikanów, Trump odmawiający pomocy Europie i blady strach na Starym Kontynencie

Niezależnie od tego czy przytoczone przez unijnego komisarza słowa Trump rzeczywiście wypowiedział, Europa może ponieść tragiczne skutki wieloletnich zaniedbań w dziedzinie obronności.