Parę lat temu, w jednej z kafejek w londyńskiej dzielnicy South Kensington, moją uwagę przykuł przedziwny plakat. Bez wątpienia przedstawiał postać Jezusa Chrystusa, choć elementy garderoby (zielone liście i różne kosmiczne dodatki) mogły budzić co najmniej zdumienie.
Spytałem właściciela, kto jest autorem dzieła i jaki przekaz chciał zawrzeć w takim przedstawieniu Jezusa. – Kogo? – spytał z poważną miną. – Jezusa… – powtórzyłem już z wahaniem w głosie. Właściciel zdziwiony (bardziej niż ja?) przeprosił na chwilę i usiadł przy swoim laptopie. Widziałem, że szuka czegoś w internecie, co chwilę spogląda na plakat i znowu na ekran, ewidentnie porównując znalezione obrazy. Po chwili wrócił do mnie i przepraszającym tonem zapewnił, że nie chciał „obrazić moich uczuć religijnych” i nie miał pojęcia, że plakat przedstawia „postać religijną”… Nie, właściciel nie był muzułmańskim imigrantem z krajów arabskich. Urodził się i wychował w samym sercu zachodniej cywilizacji, w której – jak zawsze sądziłem – można być osobą niewierzącą, ale pewne kody kulturowe, symbole, postaci historyczne wydają się znane i powszechnie rozpoznawalne.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.