Nowy numer 17/2024 Archiwum

Niech bogaci błagają biednych – czyli jak Kościół widział i widzi ubogich

Kościół w stosunku do potrzebujących nie jest instytucją charytatywną. Jest czymś o wiele więcej.

Święty Franciszek z Asyżu od młodości był wrażliwy na ludzką biedę, kiedy jednak pociągnął go Chrystus, on „całym swym sercem skłaniał się do wyszukiwania lub wysłuchiwania ubogich, by rozdawać im hojne jałmużny”. Więcej – sam zechciał być ubogi. „Z całego serca pożądał ubóstwa. Zapragnął poślubić je dozgonną miłością. Tak więc stał się miłośnikiem jego piękności” – pisał o nim pierwszy biograf, Tomasz z Celano.

Co może być pięknego w ubóstwie? Dla żarliwych chrześcijan wszystkich wieków odpowiedź na to pytanie była i jest jedna: związek z Jezusem Chrystusem, który, jak pisze św. Paweł, „będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8,9). Doświadczenie Franciszka, który „często ze łzami rozważał ubóstwo Chrystusa i Jego Matki”, powtarza się w życiu wielu świętych. Podobny motyw znajdujemy w „Dzienniczku” siostry Faustyny. W listopadzie 1935 roku święta zanotowała: „Po Komunii Świętej ujrzałam Pana Jezusa, który mi rzekł te słowa: »Dziś wniknij w ducha ubóstwa Mojego i tak urządź wszystko, aby najubożsi nie mieli ci czego zazdrościć. Nie w gmachach i we wspaniałych urządzeniach, ale w sercu czystym i pokornym podobam sobie«”. Zakonnica zaczęła rozmyślać nad duchem ubóstwa. „Widzę jasno, że Jezus nic nie miał, chociaż jest Panem wszechrzeczy. Żłóbek pożyczony, idzie przez życie, czyniąc wszystkim dobrze, a sam nie ma, gdzie by głowę skłonić. A na krzyżu widzę szczyt Jego ubóstwa, bo nawet i szaty nie ma na sobie” – napisała.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy