Nowy numer 17/2024 Archiwum

Znaki męki Boga

Przeczytałem kiedyś legendę o człowieku, który za wszelką cenę chciał uciec przed własnym cieniem. Biegł przez całe życie i próbował uwolnić się od natrętnego towarzysza, ale bezskutecznie. Wreszcie padł wyczerpany.

Nie pamiętam, czy zmarł z tego wycieńczenia, pamiętam natomiast wypowiedzi ludzi, którzy mijali go wówczas: „Wystarczyłoby przecież, żeby stanął w cieniu drzewa – zniknąłby jego cień”. Moim zdaniem ta opowieść to kapitalna synteza chrześcijańskiej wiary. Każdy z nas zmaga się bowiem z własnym cierpieniem, lękami i grzechami. Jak ów człowiek, który uciekał przed cieniem. A przecież jest takie drzewo, w którego cieniu znikają wszystkie inne cienie. To krzyż. Kwintesencja zbawczego dzieła. W Wielkim Poście, który przeżywamy, traktowany szczególnie. Choć na co dzień zdążył się opatrzyć na naszych ścianach, teraz ukrywany pod fioletową zasłoną, odsłaniany i adorowany w Wielki Piątek. „W nim jest nasze życie i zmartwychwstanie. Przez krzyż jesteśmy zbawieni i oswobodzeni” – głosi antyfona z liturgii święta Podwyższenia Krzyża Świętego. A łaciński poeta Wenancjusz Fortunat w VI wieku napisał śpiewany do dzisiaj hymn, w którym znalazły się słowa: „Oto znaki Bożej męki: żółć, plwociny, trzcina, ocet, gwoździe i żelazna włócznia, która święty bok przebiła; płyną z rany krew i woda, aby obmyć wszechświat cały. Krzyżu wierny i szlachetny, spośród wszystkich drzew wybrany, żaden las nie zrodził drzewa piękniejszego ponad ciebie; słodkie belki, słodkie gwoździe, co dźwigają ciężar słodki!”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy