Dziesiątki ofiar walk międzyplemiennych w Papui Nowej Gwinei

Ponad 70 osób zginęło w ostatnich tygodniach w walkach pomiędzy grupami plemiennymi w prowincji Enga, na północy Papui Nowej Gwinei. Premier kraju, James Marape, określił trwające zamieszki jako terroryzm "domowy".

kabe/voanews

dodane 23.08.2023 13:01

W odpowiedzi na niestabilną sytuację w prowincji Enga, władze zmobilizowały specjalne jednostki policji, którym przyznano uprawnienia do użycia ostrej amunicji w przypadku konfrontacji z uzbrojonymi grupami.

Organizacje ochrony praw człowieka wyrażają jednak obawy o możliwe nadużycia uprawnień, na przykład wobec grup rolników, którzy mają uzasadniony powód do noszenia broni.

Jak zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami premier Marape, na planowanym na październik posiedzeniu parlamentu, podjęta zostanie próba zmiany ustawy dot. walk międzyplemiennych.

Przewidziane są kary dożywotniego więzienia dla skazanych za inicjowanie konfliktów.

Tymczasem, cytowany przez serwis VOA, dowódca policji w prowincji Enga, wskazuje na obecność najemniczych grup w sporach międzyplemiennych.

„Mieliśmy plemiona, które zatrudniały strzelców i najemników, aby wykonywali rozkazy, walczyli za nich. Wiele osób zginęło. Straciliśmy już rachubę”.

Walki pomiędzy plemionami to tradycyjny sposób rozstrzygania sporów dotyczących ziemi w górskich rejonach Papui-Nowej Gwinei. Organizacje humanitarne zwracają jednak uwagę, że obecnie konflikty te stają się coraz bardziej brutalne i nieprzewidywalne.

Nie brak głosów, że obecne konflikty i narastająca ilość ofiar to również efekt „rozpadu tradycyjnych hierarchii i zasad, utrata niektórych tradycyjnych wartości, takich jak szacunek dla kobiet i dzieci, oraz napływ nowoczesnej broni”.

Pracujący w górskiej diecezji Goroka bp Dariusz Kałuża, przyznał w jednym z wywiadów dla "Gośca":
"Problemem są wojny klanowe. U nas jest ponad 800 klanów i tyleż języków. Każdy klan walczy z innym, ale jeśli dwa klany walczą między sobą, a trzeci mieszka w pobliżu, to jego ta walka nie dotyczy. W diecezji Mendi mieliśmy taki okres, że co chwilę wybuchała wojna klanów. Pracował tam wtedy kapucyn z USA, doświadczony misjonarz. On im pozwalał na tę wojnę, dopóki się nie zaczynały większe straty. Wtedy szedł pomiędzy nich, aby ich rozdzielić. A gdy to nie pomogło, to kiedyś zapowiedział, że jeśli nie przestaną, to im zabierze tabernakulum z kościoła. I to ich zastopowało. Zaczęli wtedy szukać drogi do pojednania".

Licząca ok. 10 milionów mieszkańców Papua Nowa Gwinea to jeden z najbardziej zróżnicowanych językowo krajów na świecie, choć wielu z nich używa mniej niż 1000 osób.

1 / 1

kabe/voanews