Nowy numer 17/2024 Archiwum

Nie umiem o tym mówić

Z Małgorzatą Rybicką – wdową po Aramie Rybickim rozmawia Barbara Gruszka-Zych.

Arkadiusz Rybicki urodził się w 1953 w Gdyni. W latach 70. związał się ze środowiskiem opozycyjnym. Współpracował z KOR, był współzałożycielem Studenckiego Komitetu Solidarności. W sierpniu 1980 wspierał strajkujących na Wybrzeżu. Wspólnie z Maciejem Grzywaczewskim spisał na tablicy 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Kierował agencją prasową Biura Informacji Prasowej Krajowej Komisji Porozumiewawczej „Solidarności”. Został internowany w Strzebielinku. Od 1990–1991 pracował jako szef Zespołu Obsługi Politycznej w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Od 1999 do 2001 był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od 2005 zasiadał w sejmie RP.

Barbara Gruszka-Zych: Gdy państwa syn Antek pyta „kiedy wróci tata”, co Pani odpowiada?
Małgorzata Rybicka: – Że tatuś nie wróci, bo jest w niebie. Ale Antek też sam sobie znalazł wytłumaczenie. Mówi: „Była katastrofa, samolot się rozbił, wszyscy zginęli, tatuś jest w niebie”. Odwiedzając grób męża na cmentarzu, tłumaczyłam mu, że w niebie tata jest wesoły i spokojny, patrzy na nas, uśmiecha się i mówi: „Jaki to dzielny chłopak, ten nasz Antoni”. Do Antka trzeba zwracać się prosto, żeby zrozumiał tematy, które dla nas – pełnosprawnych też są bardzo trudne.

A jak Pani sobie wyobraża niebo?
– Bardzo bym chciała spotkać się tam z bliskimi… Z mężem… I, żebyśmy dalej byli dla siebie ważni w sposób osobowy. Mam nadzieję zobaczenia po drugiej stronie Boga twarzą w twarz, ale trudno mi pamiętać o niej na co dzień i czerpać z tego radość.

Nieraz mówiła Pani, że to trudna nadzieja.
– Myślę, że niewielu jest ludzi tak wielkiej wiary, niesionych przez tę nadzieję cały czas. Ja co dzień borykam się z żałobą. Pomimo że wiem, iż najbliższy mi człowiek znalazł spokój i ukojenie, to poczucie straty i brak jego obecności są bardzo dotkliwe. To ogromna wyrwa. Byliśmy małżeństwem przez 34 lata, znacznie dłużej razem niż osobno.

Czy rozmawialiście o śmierci?
– Raczej ja powtarzałam, że byłoby dobrze zestarzeć się i umrzeć razem. Przypominaliśmy sobie znajome pary, w których jedno poszło zaraz za drugim. Na przykład znane z opozycji małżeństwo Walendowskich. Oni umarli prawie w tym samym czasie. Ale nam to nie było dane. Raczej nie rozmawialiśmy na tematy teologiczne, np. o życiu po śmierci. Mąż był człowiekiem wierzącym, ale to ja miałam większą skłonność do poruszania kwestii natury religijnej. Aram się nawet ze mnie śmiał i z czułością mówił, że jestem jego biskupem i rzecznikiem od spraw psychologicznych. On był aktywny na zewnątrz, zawsze pełen idei, które chciał wcielać w życie. Taki polityk z krwi i kości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych

od ponad 30 lat dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, poetka. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Ostatnio „Nie chciałam ci tego mówić” (2019). Jej zbiorek „Szara jak wróbel” (2012), wybitny krytyk Tomasz Burek umieścił wśród dziesięciu najważniejszych książek, które ukazały się w Polsce po 1989. Opublikowała też zbiory reportaży „Mało obstawiony święty. Cztery reportaże z Bratem Albertem w tle”, „Zapisz jako…”, oraz książki wspomnieniowe: „Mój poeta” o Czesławie Miłoszu, „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara” a także wywiad-rzekę „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. Laureatka wielu prestiżowych nagród za wywiady i reportaże, m.innymi nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w dziedzinie kultury im. M. Łukasiewicza (2012) za rozmowę z Wojciechem Kilarem.

Kontakt:
barbara.gruszka@gosc.pl
Więcej artykułów Barbary Gruszki-Zych