Nowy Numer 16/2024 Archiwum

„Tylko Pan Bóg może pisać takie scenariusze”

Płyta "tyRAPja" to dzieło młodego Salezjanina - Norberta Rosińskiego, który działa pod pseudonimem artystycznym None Rhyme. Jest to dawka dobrego przekazu w rytmach reggae & rap. Treści mówią o życiu, o przeżyciach, zapraszają do spotkania z twórcą oraz z Bogiem, którego autor nie narzuca wprost.

Na płycie znajduje się gość specjalny, czyli Muniek Staszczyk z T.Love, który dograł się do utworu, który mówi o tym, by nie potępiać grzeszników.

Dla młodego salezjanina tworzenie muzyki to pasja, a także forma ewangelizacji. Kl. Norbert jest studentem teologii w Krakowie. Swoją muzyczną przygodę jako None Rhyme rozpoczął w 2019 roku. Nagrał wtedy płytę „Wynurzenie”. Grał na kilku koncertach sceny salezjańskiej w Polsce, m.in. na Campo Bosco (Czerwińsk nad Wisłą), Non stop Bosco (Szklary Górne), Savionalia (Kraków).

W 2022 roku nagrał ze współbratem Dominikiem Nowakiem SDB utwór „Serce Ukrainie”, który okazał się sporym sukcesem. W wywiadzie dla naszego portalu wspominał:

"Była to piosenka na prośbę księdza, który pomagał Ukraińcom. Prosił mnie i współbrata Dominika, aby napisać o tym, jak Salezjanie pomagają dziś Ukrainie. Cieszę się, że mogliśmy to zrobić w sposób naturalny, wolny od komercyjnych metod, graliśmy z serca muzykę, którą kochamy, choć na początku był wewnętrzny opór przed pisaniem czegoś „na prośbę”. Piosenka wiele osób zainspirowała i przekazała dobry obraz Kościoła – opłaciło się". 

Obecnie skończył pracę nad drugim albumem „tyRAPja”. Utwór nagrany z liderem T.Love to dawka mocnej, pozytywnej energii z przekazem duchowym. 


Małgorzata Gajos:  Która piosenka na najnowszej płycie jest dla ciebie szczególnie ważna? 

Kl. Norbert Rosiński SDB:  Szczególnie ważny jest dla mnie utwór „Jestem”, gdyż wylewam w nim sporo emocji, buntu na otaczającą rzeczywistość i walkę, którą noszę w sobie. Przede wszystkim mówi on o tęsknocie za miłością, której szukamy w zabawkach, w modzie, nałogach, nieczystości, a ona ciągle woła do nas z innej strony, od Boga. Właściwie to cała płyta jest dla mnie ważna, stanowi pewną całość, jest jedną myślą rozczłonkowaną na 7 utworów. To spotkanie z sobą, z drugą osobą i Bogiem w muzyce. Płyta mówi o pewnej drodze, którą przechodziłem w walce o wiarę, powołanie, a nawet o zbawienie. Nie jest tak, że jestem zakonnikiem i jestem święty i wolny od świata. Mam swoje za uszami, jednak ciągle wracam i chcę wierzyć, że Bóg mnie, jak i każdego człowieka, chce przy sobie. Płyta to historia człowieka, którego Bóg wydobywa z bagna śmierci i grzechu, to takie analogicznie nawiązanie do pierwszej płyty, którą nazwałem „Wynurzenie”. W zakonie przeżyłem drugie nawrócenie.

Jakie to uczucie, gdy wypuszcza się płytę? Niektóre utwory słuchacze mogli poznać wcześniej? Jak reagują? Jaki masz feedback?

Płytę zacząłem pisać 1,5 roku temu. Mój znajomy Filip Konik, odpowiedzialny za stworzenie muzyki oraz miks i mastering, włożył dużo serca w powstanie od strony estetycznej tej płyty. Jest to owoc ciężkiej pracy nas obu, płyta zrobiona właściwie po koleżeńsku z dużą dawką pasji. Okładkę zrobił Dawid Cmok, który występuje w filmie „Powołany”, jest zawodowym grafikiem, również z sercem zrobił mi świetnie prezentujące się logo, które będę wykorzystywać w przyszłości. Do jednego z utworów dograła się legenda polskiej muzyki rockowej Muniek Staszczyk, również w celu ewangelizacyjnym, to Boże dzieło, które przekroczyło moje marzenia, oczekiwania. Tylko Pan Bóg może pisać takie scenariusze.

Cieszę się z wydania tej płyty w internecie. Liczę, że słuchaczowi spodoba się wejście w ten świat. Treści wypływają z wnętrza, robimy to własnymi siłami i środkami, jakie posiadamy na możliwie najwyższym poziomie. Wokale nagrywałem w studio założonym przez salezjanina ks. Romana Sikonia SDB w naszym seminarium, za konsoletą siedział współbrat Dominik Nowak SDB. Jeden z teledysków zrobił inny współbrat, bardzo utalentowany ks. Dawid Nowak SDB, z kolei klip do „Kamienia” wsparł ks. Marcin Wosiek SDB, krótko mówiąc, niezła zabawa dla nas wszystkich! (śmiech). 
Jest to już druga płyta, więc nie ma tych emocji, które były przy pierwszym krążku, niemniej jestem zadowolony, że udało się to ukończyć, prace trwały bardzo długo, więc oprócz radości towarzyszy mi pewna ulga. Jestem wdzięczny Filipowi Konikowi za ogrom pracy, przełożonym, którzy pozwalają mi działać w tej sferze artystycznej i ewangelizacyjnej, młodzieży, która mnie również słucha i wspiera.
Słuchacze wcześniej mogli posłuchać utworów „Kamień” z Muńkiem Staszczykiem oraz „Dzieciak”. Są to różne utwory, energetyczne, ale w każdym jest ważny dla mnie przekaz. Dostaję feedback szczególnie jeśli chodzi o utwór z Muńkiem, że jest bardzo dobry muzycznie i tekstowo. Jeśli chodzi o resztę utworów to czekam wciąż na odzew, bo dopiero opublikowałem to w internecie na Youtube, wkrótce będzie na Spotify. Wiem, że ludziom podobają się na ogół moje teksty i często wspominają o chwytliwych refrenach, co mnie podbudowuje, cieszy i motywuje do kontynuacji działalności muzycznej. W przyszłości marzy mi się, aby więcej koncertować.

Zobacz: „Poczuj to szczęście bycia córką wybraną”. Salezjanin śpiewa z Muńkiem Staszczykiem z T.Love

Dedykujesz komuś tę najnowszą płytę?

Jeśli chodzi o dedykację to nie chciałbym jej zdradzać, płyta jest pewną formą terapii. Nazwałem ją celowo „ty RAP ja”, żeby nawiązywało do terapii oraz do spotkania ze sobą, z drugą osobą, czy z Bogiem, a pomiędzy tym wszystkim jest rap. W rzeczywistości też chodzę na terapię, nie wstydzę się tego, zbiegło się to jednocześnie. Jedną z dedykacji, o której mogę wspomnieć to ta skierowana do młodych ludzi. Chciałbym, żeby coraz więcej z nich słuchało dobrych treści, a nie tylko pato-imprezowego stylu, który wyniszcza to, co piękne w człowieku, o tym też rapuje „ten świat jest chory, zniewolony przez nałogi, moda – ludzkie klony, szczęścia pozory…”.

Czy miałeś przypadek, że ktoś ci powiedział, że dzięki twojemu ewangelizacyjnemu rapowi przeżył nawrócenie albo zaczął chociaż zastanawiać się nad tematem Boga?

Póki co nie miałem takich odzewów, że ktoś się nawrócił pod wpływem mojej muzyki. Właściwie, dopiero przy utworze z Muńkiem zacząłem się o to modlić, by słuchacze, jeśli taka wola Boga, nawracali się. Wiesz, to jest związane też z moim życiem, dojrzewaniem. Moja modlitwa zmienia się w miarę wieku i świadomości roli, jaką mam spełniać, bycia księdzem. Stąd może moje intencje nie były tak czysto ewangeliczne przy pierwszej płycie jak teraz, gdy zbliżam się do kapłaństwa i uświadamiam sobie coraz bardziej rolę tego, który naprawdę walczy o zbawienie siebie i innych. Zawsze chciałem przekazywać dobre wartości, przekazywać Boga, ale w sposób delikatny, bez narzucania, tak by ateiści również mogli posłuchać tej muzyki, czy w ogóle rozmawiali ze mną. Teraz bardziej świadomie modlę się w tej intencji, wynika to zapewne z mojej aktualnej relacji z Bogiem. Wywodzę się ze środowiska niewierzącego, zatem bardzo mi zależy, by pokazać ludziom niewierzącym, z którymi mam relacje, że wiara to nie jest obciach, a pewien styl życia, prawdziwy, autentyczny i wymagający często wystawienia się na wyśmianie i wymagający śmiałego kroczenia dalej za Jezusem. 

Niektórzy młodzi ludzie bardzo lubią moją muzykę, ostatnio na koncercie była grupa osób, która ze mną śpiewała prawie całe teksty, są ludzie, którzy mi kibicują i inspirują się tekstami. Niektórzy mówią, że słuchają muzy z wartościami, może jakiś wpływ mojej osoby w tym jest, chwała Panu za to. Do Boga nie trzeba od razu przychodzić z buta, ale stopniowo, niech to się wyraża też w tym, że nie słucham już muzy, w której lecą ciurkiem wulgarne, seksualne, chwytliwe teksty. 

Co chciałbyś przez tę płytę przekazać innym?

Chciałbym przekazać słuchaczowi tej płyty, że warto wybrać Boga, że nie warto potępiać grzeszników, ani siebie, że wszyscy jesteśmy równi w oczach Boga. Świetnie, jakby płyta przeniosła kogoś na 20 minut w inny świat, w którym może w wolności pomyśleć nad słowami, które wyśpiewuję i rapuje, by mógł się dzięki temu też spotkać z sobą, ze mną, z kimś innym i z Bogiem.
 


Link do playlisty na Youtubie

Warto zajrzeć:

« 1 »

Małgorzata Gajos

Redaktorka serwisu gosc.pl

Studiowała polonistykę (specjalność sztuki widowiskowe) i italianistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Ukończyła podyplomowe studia biblijne na Papieskim Wydziale Teologicznym. Jest świecką salezjanką współpracowniczką. Jej motto to hasło św. Jana Bosko: „Odpoczniemy w niebie”. A obszar specjalizacji to film i teatr.

Kontakt:
malgorzata.gajos@gosc.pl
Więcej artykułów Małgorzaty Gajos