Przedwojenne filmy wciąż cieszą się ogromnym powodzeniem. Kolejne pokolenia widzów doceniają ich urok, nucą przeboje sprzed lat.
Z pewnością nie są to dzieła aspirujące do miana klasyki. Ich popularność wiąże się raczej ze światem, którego już dawno nie ma, a tu ożywa na naszych oczach. Niezwykłe są także losy ówczesnych gwiazd, z pewnością bardziej dramatyczne i fascynujące niż fabuły, w których grały. Hanka Ordonówna, Jadwiga Smosarska, Eugeniusz Bodo, Aleksander Żabczyński – to ludzie z niezwykłą osobistą historią, oryginalną, niepowtarzalną jak historia Polski w XX wieku.
Za przypadek szczególny w tej kategorii należy uznać Inę Benitę, wielką gwiazdę lat 30., znaną z takich filmów jak „Dwie Joasie”, „Jaśnie pan szofer” czy „Ludzie Wisły”. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze do 2018 roku we wszystkich źródłach podawano informację, iż „prawdopodobnie” zginęła w czasie powstania warszawskiego. O sensacyjnych odkryciach związanych z losami aktorki, zmarłej w 1984 roku w USA, opowiada dokument Jacka Papisa „Ina Benita. Dwa życia” (tvp.vod). Rzeczywiście, po 1945 roku nasza gwiazda zmieniła nazwisko, straciła w dramatycznych okolicznościach męża, przemierzyła pół świata, ale przede wszystkim nowej rodzinie – dzieciom i wnukom – nie ujawniła nigdy swojej przedwojennej tożsamości. Odkrycie „drugiej Iny” dokonało się przypadkiem, dzięki mediom społecznościowym, i było zaskoczeniem zarówno dla opinii publicznej w Polsce, jak i dla jej bliskich.
Film Jacka Papisa ma ogromną wartość na kilku poziomach. Jest oczywiście rodzajem dziennikarskiego śledztwa, prowadzonego równolegle przez kilku biografów aktorki, ale także pogłębioną opowieścią o wojennych losach – nie tylko jej, ale całego środowiska aktorskiego. Do dziś pokutuje wiele uproszczeń i krzywdzących półprawd na temat „kolaborantów” grających wówczas w oficjalnych teatrach i utrzymujących prywatne relacje z okupantami. Dziś wiemy, że Benita współpracowała z kontrwywiadem ZWZ-AK, rozpracowywała Niemców i faktycznie kolaborujących z nimi polskich aktorów, pomagała w wyciąganiu ludzi z więzień, a nawet z obozów, za co w końcu sama trafiła na Pawiak. Wszystkie te działania prowadziła jednak w głębokiej konspiracji, a po Warszawie rozpowszechniano o niej najgorsze plotki. Paradoksalnie wersja o śmierci w kanałach podczas powstania uchroniła ją przed publicznym potępieniem. Ina zapewne miała tego świadomość. W dodatku w dzieciństwie (urodziła się w Kijowie) doświadczyła tego, jak wyglądają rządy bolszewików. Nic więc dziwnego, że chciała po sobie zatrzeć wszelkie ślady.
Niezwykły jest w tym filmie wątek amerykańskich wnuków Iny, którzy o swoich polskich korzeniach dowiedzieli się ćwierć wieku po śmierci babci. I – jak sami mówią – zostali całkowicie zauroczeni Polską, jej historią i kulturą. •
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się