O rządach PO, wpływie mediów na politykę i przyszłości PiS z Jarosławem Kaczyńskim rozmawia Andrzej Grajewski.
Nie zauważyłem, aby język PiS był łagodniejszy.
– A to jest Pan kolejnym przykładem zadziwiającego fenomenu, polegającego na zupełnie innym odbieraniu agresji werbalnej PO i PiS. To drugiemu też się zdarza, ale z wyczynami PO nie można ich nawet porównać. Nikt nie jest w stanie przytoczyć wypowiedzi przedstawicieli PiS, którzy porównywaliby swoich przeciwników do złodziei okradających pasażerów na tonącym statku, nazywali ich hienami cmentarnymi, watahami do wyrżnięcia czy bydłem. Takie zachowania pokazują prawdziwy charakter tej formacji, ludzi wykorzenionych przez PRL, pozbawionych głębszego etosu i jakiegokolwiek zaplecza aksjologicznego. Oczywiście to nie jest zarzut wobec całej Platformy, gdyż są tam także politycy kulturalni. Ale to nie oni nadają ton.
Skoro rządy Platformy są tak marne, jak Pan twierdzi, czym można wytłumaczyć, że mają poparcie blisko 50 proc. wyborców?
– Zwykle otrzymujemy w badaniach trochę za mało, a Platforma za dużo w stosunku do prawdziwych wyników wyborczych. Ostrożnie więc z tymi 50 procentami.
Nawet wówczas jednak przewaga pozostaje wielka.
– Wybory to zweryfikują. Te badania potwierdzają nasze intuicje. W ciągu tych dwóch lat nie nastąpiło radykalne obniżenie poziomu życia, chociaż poczucie zagrożenia w elektoracie Platformy jest coraz większe. Nie ulega także wątpliwości, że musimy poczekać, aż wyborcy do końca będą mogli zweryfikować swe decyzje z ostatnich wyborów. Jeśli przed dwoma laty ktoś głosował na Platformę, wierzył w jej obietnice, w czarną legendę PiS, to teraz, nawet w konfrontacji z brutalną rzeczywistością trudno mu zweryfikować własną postawę.
Czyli elektorat kiedyś „źle” zagłosował, a teraz nie chce się do tego przyznać?
– Problem jest bardziej skomplikowany. Zacznę od tego, że rządy PiS były rządami wyjątkowo dla kraju pomyślnymi.
Trafiliście w dobrą koniunkturę gospodarczą.
– Nie przeczę, ale koniunkturę także trzeba umieć wykorzystać. A my umieliśmy. Kto jednak wiedział o tym, że stworzyliśmy 1 mln 300 tys. nowych miejsc pracy, że w ciągu dwóch lat nastąpił wzrost konsumpcji o ponad 30 proc.? Był wzrost inwestycji, eksportu, spadek przestępczości, następował wzrost optymizmu społecznego.
Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”
Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.
Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego