Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Spadkobiercy księdza Browna

Jest ich wielu. Żaden jednak nie dorównuje postaci detektywa w sutannie stworzonej przez Chestertona.

Gilbert Keith Chesterton, autor m.in. „Człowieka, który był czwartkiem” i „Latającej gospody”, cenił literaturę detektywistyczną. – Lubię kryminały, czytam je i sam je piszę. Ale im nie wierzę – powiedział kiedyś.

Sławny jak Holmes
Chesterton, w przeciwieństwie do wielu innych zagorzałych wielbicieli uważanego za pośledni gatunku, którzy się do tego publicznie nie przyznają, nie ukrywał, że czytanie kryminałów sprawia mu przyjemność. Zdawał sobie sprawę, że opowiadania o księdzu Brownie, który rozwiązuje skomplikowane zagadki detektywistyczne, nie są może najbardziej wiarygodne, ale i dzisiaj czyta się je z przyjemnością. Sam zresztą deklarował, że służą przede wszystkim rozrywce, chociaż, jeżeli głębiej poszukać, znajdziemy w nich również sporo przemyśleń teologicznych. Ksiądz Brown w swoim czasie popularnością dorównywał najsławniejszemu detektywowi świata – Sherlockowi Holmesowi, którego ojcem był klasyk gatunku Artur Conan Doyle.

Postać katolickiego księdza-detektywa była czymś zupełnie oryginalnym w literackim pejzażu licznych naśladowców Doyle’a. Chesterton oficjalnie przeszedł na katolicyzm w 1922 roku, co stało się wydarzeniem porównywalnym z wcześniejszą konwersją kard. Newmana. Jednak ksiądz Brown po raz pierwszy wystąpił w roli detektywa o wiele wcześniej, bo już w roku 1911, kiedy pisarz wydał pierwszy zbiór opowiadań o jego przygodach. Ostatni z pięciu wydanych za życia pisarza tomów pojawił się księgarniach w 1935 r., czyli rok przed jego śmiercią. Chesterton napisał łącznie 51 opowiadań z Brownem, z czego trzy ostatnie odnaleziono po śmierci.

Ojciec Brown nawraca
Przysadzisty duchowny miał okrągłą, pospolitą twarz i szczeciniaste ciemne włosy, nie był więc osobistością godną szczególnej uwagi – opisał wygląd swego bohatera Chesterton w „Młocie bożym”. Niepozorny ksiądz-detektyw różnił się od Sherlocka Holmesa nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim sposobem prowadzenia śledztwa. Dedukcja była tu mniej ważna, natomiast w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych bardziej liczył się aspekt psychologiczny i duchowy. Oczywiście ojciec Brown posługiwał się również metodami racjonalnymi, jednak występował raczej w roli duszpasterza, który lepiej niż inni potrafi wniknąć w duszę przestępcy-grzesznika. Znamienne jest, że często wymierzenie kary pozostawiał Bogu, bo dążył do nawrócenia przestępcy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza