Nowy numer 21/2023 Archiwum

Lot do Lusaki

Chcę się nauczyć pokory wobec życia – mówi Ania Pająk. Za kilka tygodni zmieni się dla niej wszystko. Porzuci domowe wygody i będzie pomagać misjonarkom w Zambii opiekować się sierotami.

„Patrzcie, chomik”
Uważa się za niepoprawną idealistkę. Żeby widzieć efekty swojej pracy, poszła na resocjalizację, jeden z praktyczniejszych kierunków. A tu okazało się, że i studentom, i wykładowcom niewiele się chce. Na zajęciach z psychoedukacji pani doktor czytała im napisane przez siebie podręczniki. O bezdomności mówili, nie wychodząc z ciepłej sali. Dopiero Ania zawiozła ich do wspólnoty „Betlejem” w Jaworznie, gdzie ks. Mirek Tosza zamieszkał z bezdomnymi. Cała jej grupa była poruszona. – Przez pięć lat studiowania spotkałam tylko trzech wykładowców z pasją – opowiada. – Moi koledzy już na samym starcie są sfrustrowani. Narzekają, że dostaną niskie pensje, że nie docenią ich przełożeni, nie doczekają wdzięczności wychowanków. Uczymy się, żeby nieść pomoc innym, a okazuje się, że to nam jest ona potrzebna – odkryła kiedyś ze zdziwieniem.

Odpowiedziała na ogłoszenie w poradni psychologiczno-pedagogicznej, kiedy poszukiwali wolontariuszy do pomocy dzieciom z ADHD. – Te zaburzenia utrzymują się całe życie, cała sztuka w tym, żeby zmniejszyć ich objawy – wyjaśnia. Dostała pod opiekę Rafałka. Raz w tygodniu chodziła z nim na lekcje do pierwszej klasy. Siadała obok w ławce i pomagała skupić się na zajęciach. – Najpierw wyjaśniłam dzieciom, kim jestem, nie traktowałam ich infantylnie – opowiada. Dla kolegów Rafałek był kozłem ofiarnym. Zrzucali na niego każdą winę. Krzyczeli: „Patrzcie, chomik”, kiedy nagle biegał między ławkami. Uspokoili się pod wpływem perswazji Ani. Gorzej było z nauczycielką. Krzyczała na malca, nie zwracając na nią uwagi. – A po lekcjach przekonywała, żeby nie przyszło mi do głowy pracować w szkole, bo to najgorszy zawód – pamięta.

„Co za koleś?”
Od pięciu lat Ania uczy Rafałka angielskiego. Przychodzi do domu chłopca i wymyśla inspirujące go formuły lekcji. Raz on staje się jej nauczycielem, innym razem wymyślają grę, przy okazji ucząc się słówek. Ani przez chwilę nie może być nudno. Te lekcje to dla niej zadanie bojowe. Siedzi z podopiecznym w pokoju, w którym brakuje drzwi, i słyszy, jak bezrobotny tata strofuje młodszą siostrę Rafałka – Kasię. Do ich głosów dołączają się stale włączone dwa telewizory. Kiedy do „lekcyjnego” pokoju kolejny raz wpada rozkrzyczana Kasia, Ania ćwiczy własną cierpliwość: – W domu bywam wybuchowa, krzyczę na braci, rodziców, tu czasem myślę, że stałam się idealna – opowiada. – Po cichu myślę o ojcu Rafałka: „Co za koleś, dlaczego nie zajmie się córką? Zaraz mu coś zrobię”.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast