Nowy numer 21/2023 Archiwum

Lot do Lusaki

Chcę się nauczyć pokory wobec życia – mówi Ania Pająk. Za kilka tygodni zmieni się dla niej wszystko. Porzuci domowe wygody i będzie pomagać misjonarkom w Zambii opiekować się sierotami.

Tata dzwoni dwa razy
– Nigdy nie mieliśmy wideo ani DVD, tylko kilka dozowanych programów w telewizji – opowiada Ania. – Teraz doceniam to, że nie dorastałam w szumie seriali i tańców z gwiazdami. Zostawało nam dużo czasu, żeby rozmawiać. Dziś mogą sobie powiedzieć prawie wszystko. I nikt się nie obraża ani nikogo nie wyklucza. – Kiedy rozmawiamy z mężem i mówię: „To niemożliwe, żeby któreś z naszych dzieci mogło zrobić to i to...”, on mi przerywa: „Wszystko jest możliwe” – opowiada Dobromira. – Kilka lat temu tak by nie powiedział, teraz przyjął, że nie wszystkie postępki dzieci da się przewidzieć i zrozumieć. Ale trzeba im towarzyszyć i w dobrym, i w złym.

Tata, prywatny przedsiębiorca, większość czasu spędzał poza domem. Mama, z wykształcenia psycholog, zajmowała się dziećmi. – Kiedy narzekałam, że może brakuje im ojca, mąż odpowiadał: „Jak się będziemy kochać, dzieci zrozumieją, co jest najważniejsze” – zapamiętała. Pierwsze wspomnienie Ani z dzieciństwa dotyczy oczekiwania na tatę.

Kiedy z Dominikiem słyszeli dwa szybkie dzwonki domofonu, natychmiast zaczynali z radości śpiewać, tańczyć i obejmować powracającego. „Dzieci się cieszą, bo tata wrócił” – mówiła z przekąsem sąsiadka, słysząc krzyki za ścianą. Na wakacje jeździli w ukochane Tatry ojca, pod Zakopane. – Dziś nie wiem, jak w piątkę mieściliśmy się w maluchu – dziwi się Ania. – Ale nikt nie narzekał i wszyscy byli szczęśliwi. To był znak czasu, ale wtedy tego się nie doceniało – dodaje z nostalgią.

Potem była szkoła muzyczna w Będzinie, do której musiała dojeżdżać ze swojej Dąbrowy Górniczej. – Kuzynka tatusia, Klara Langer-Danecka, była świetną pianistką, tatuś chciał, żebym poszła w jej ślady – wspomina. Ćwiczyła na pianinie i cierpiała, kiedy koleżanki pytały: „Czy Ania wyjdzie na dwór?”, a tata odpowiadał: „Jak odrobi lekcje”. – Wiedziałam, że nie wyjdę – mówi.

– Za to dziś znam się trochę lepiej na muzyce. Uwielbia Możdżera, Richarda Bona i jazz etniczny. Odkąd pamięta, w domu zawsze słuchało się muzyki poważnej. Radio jest nastawione na ulubioną Dwójkę taty. Ania uwielbia rodzinne rytuały, kiedy w sobotę rano tata przychodzi do niej po radiomagnetofon, żeby zabrać go do kuchni. Tam, razem z mamą, przy muzyce poważnej jedzą na śniadanie pieczywo z twarogiem i miodem. – Nie mam nic przeciwko temu, żeby mój przyszły mąż słuchał Dwójki – śmieje się Ania.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast