Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ambicja zastępcza

Myśl wyrachowana: Ojca rodziny można zastąpić. Ale to będzie rodzina zastępcza

Pan Jezus nie musiał być dzieckiem. Mógł spłynąć z obłoków na ognistym rydwanie już jako dorosły człowiek. Mógł pojawić się po prostu między ludźmi i nic nie mówić o swoim pochodzeniu. A skoro już Bóg zdecydował, że Jego Syn będzie dzieckiem zrodzonym z ludzkiej matki, to po co mu był Józef? Ze względu na ludzkie gadanie? Ale Maryja mogła na przykład przed porodem owdowieć. Najwyraźniej jednak Bóg chciał, żeby Jego Syna wychowywała nie tylko matka. Tym samym wskazał na rodzinę jako najwłaściwsze miejsce dorastania człowieka.

Gdyby ktoś miał wątpliwości, co to jest rodzina, niech zajrzy do betlejemskiej stajenki. Nie ma tam kolebeczki, poduszeczki, pampersów ani becikowego. Nie ma niczego, co ludzie uważają za niezbędne. Ale jest kobieta i dziecko, i jest mężczyzna.

Tego samego mężczyznę widzimy potem w Nazarecie. Józef pracuje w warsztacie, a Maryja zajmuje się domem. Koszmar dla feministek. Choć taki układ działa na nie jak płachta na Szczukę, nic nie wskazuje na to, żeby uwierał Maryi. W rodzinie Jezusa każdy robi swoje i wszystko jest na swoim miejscu. Jeśli dziś wiele rzeczy stoi na głowie, to dlatego, że daliśmy sobie wmówić, że kobieta musi zostać babochłopem, a mężczyzna chłopobabą. A dziecko jest zabawką, która może być wyhodowana w probówce i wychowywana przez kogokolwiek – jedną kobietę, dwie kobiety, trzech mężczyzn, państwo. Byle nie przez zaślubionych sobie kobietę i mężczyznę.

„Nie rozumiem pańskiej wrogości do kobiet ambitnych” – napisała mi studentka, poruszona moim tekstem o kurach domowych. I uściśliła, co rozumie przez działanie ambitne: „realizowanie się kobiet w życiu zawodowym”.

Ja nie mam nic przeciwko takiemu realizowaniu się. Mam natomiast dużo przeciw wyśmiewaniu kobiet, które ze względu na dzieci tak się nie „realizują”. Przeciw tworzeniu stereotypu kury domowej właśnie – prymitywnej baby w papilotach i bamboszach, obwieszonej usmarkanymi dziećmi. A przede wszystkim przeciw robieniu wrażenia, że są jakieś zajęcia bardziej ambitne niż wychowywanie człowieka.
Bo co jest tak ambitnego w bieganiu między kserografem a ekspresem do kawy? Co jest takiego wspaniałego w zasiadaniu na naradach, jeżdżeniu po rautach, prowadzeniu firmy?

Już słyszę: „A dlaczegóż to kobiety nie zastąpi mężczyzna? Dlaczego żona nie pójdzie do pracy, a przy dziecku nie zostanie mąż?”.

Ale to nie ja wymyśliłem. I to nie skutek „patriarchalnej” cywilizacji. To pomysł Pana Boga, a świadczą o tym choćby różnice w budowie ciała mężczyzny i kobiety. Faceci raczej piersią dziecka nie wykarmią, choćby Parlament Europejski wprowadził przymus laktacyjny dla mężczyzn. Mężczyźni z kolei są fizycznie silniejsi, ale nie po to, żeby im się łatwiej biło kobiety, tylko dlatego, że w ramach dbania o rodzinę mają inne zadania.

Oczywiście można sobie wyobrazić, że Maryja zajmie się stolarką, a Józef karmieniem Jezusa mlekiem w proszku. Ale to nie byłoby ambitne. To byłoby głupie i szkodliwe – dla Maryi, dla Józefa, a zwłaszcza dla Jezusa. Czyli dla nas wszystkich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy