Prośba „nie wódź nas na pokuszenie” budzi często zdziwienie, niezrozumienie lub nawet protest. Czy Bóg może nas wystawiać na pokusę? Czy to błąd w tłumaczeniu? Czy wolno wołać do Boga: „zabierz ode mnie pokusę”?
List do Hebrajczyków przykłada do tego aspektu szczególną wagę i uważa go za istotną część drogi Jezusa: »Przez to bowiem, co sam wycierpiał, poddany próbie, może przyjść z pomocą tym, którzy jej podlegają« (2,18). »Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my – z wyjątkiem grzechu« (4,15)”. Posługując się medycznym porównaniem, można powiedzieć, że Jezus sam poddał się pokusom, aby wytworzyć skuteczne szczepionki, które nie pozwalają rozwinąć się pokusie w grzech. Kiedy jednoczymy się z Chrystusem przez sakramenty, słowo Boże czy modlitwę, wtedy zostajemy „zaszczepieni” przeciwko pokusom. Przed upadkiem w godzinie próby chroni nas moc Jezusa, nie nasze własne siły.
Modlitwa to zmaganie
Szósta prośba Modlitwy Pańskiej uświadamia nam prawdę, o której często wolelibyśmy zapomnieć, a mianowicie, że modlitwa jest walką. Katechizm Kościoła poświęca kilka stron temu tematowi. Modlitwa walką? Przeciw komu? „Przeciw nam samym i przeciw podstępom kusiciela, który robi wszystko, by odwrócić człowieka od modlitwy, od zjednoczenia z Bogiem” (KKK 2725). Walka duchowa jest nieodłącznym elementem życia chrześcijanina. Oczywiście takiego chrześcijanina, który chce na serio żyć Ewangelią.
Modlitwa odsłania cały nasz wewnętrzny bałagan. Modlimy się tak, jak żyjemy. Nie powinno nas dziwić, że na modlitwie najsilniej odzywają się pokusy, że właśnie wtedy daje znać o sobie nasze zwątpienie, brak wiary, znużenie, domaganie się nagrody za cnotliwe życie, a nieraz nawet cielesne pożądanie. Zły wie, że każda chwila szczerej modlitwy jest ciosem dla jego planów, dlatego zrobi wszystko, by odciągnąć nas od modlitwy.
Papież Benedykt XVI, komentując słowa „nie wódź nas na pokuszenie”, odwołuje się do Księgi Hioba. Hiob został poddany strasznej próbie, nie stracił jednak wiary w Boga. Jego przykład pokazuje, że niektóre próby mogą być zamierzone przez Boga. Co więcej, bywają koniecznym etapem duchowego rozwoju. Papież pisze: „Ażeby osiągnąć dojrzałość, żeby miejsce powierzchownej pobożności mogło zająć głębokie zjednoczenie z Bogiem, człowiek musi przechodzić przez doświadczenia. Jak sok z winogron, by stać się szlachetnym winem, musi przejść proces fermentacji, tak też człowiek potrzebuje oczyszczenia i transformacji. Bywa to niebezpieczne dla niego, może nawet ponieść porażkę, są to jednak drogi, które trzeba przejść, by dojść do siebie samego i do Boga. Miłość jest zawsze procesem oczyszczeń i wyrzeczeń, bolesnych przemian, prowadzących do dojrzałości”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się