Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Kwadratura krzyża

Krzyż, przy którym zjednoczyli się Polacy w przeżywaniu żałoby, stał się niepotrzebnie zarzewiem konfliktu, najpierw politycznego, a potem ideologicznego.

Krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego zostanie przeniesiony do kościoła akademickiego św. Anny, a Kościół warszawski i Kancelaria Prezydenta niezwłocznie podejmą działania dla upamiętnienia ofiar katastrofy.
Takie decyzje podjęli wspólnie 20 lipca: Kancelaria Prezydenta RP, Kuria Metropolitalna Warszawska, Duszpasterstwo Akademickie kościoła św. Anny oraz organizacje harcerskie. Porozumienie ma zakończyć konflikt, który wybuchł wokół krzyża po tym, jak prezydent elekt Bronisław Komorowski zapowiedział jego przeniesienie. Śledząc przebieg sporu, nieodparcie nasuwa się wniosek, że gdyby takie porozumienie zawarto przed deklaracjami prezydenta elekta, to konfliktu można byłoby uniknąć.

Krzyż pamięci
Drewniany krzyż ustawili przed Pałacem Prezydenckim harcerze w kilka dni po tragedii pod Smoleńskiem dla upamiętnienia jej ofiar. To przy nim ludzie z całej Polski modlili się za dusze tragicznie zmarłych, zapalali znicze. Pod jego skrzydłami gromadzili się, aby wspólnie przeżywać niezwykle bolesny czas żałoby. I mimo że od tragedii mijały tygodnie, krzyż na Krakowskim Przedmieściu był miejscem, do którego wciąż przychodzili Polacy, aby oddać cześć tragicznie zmarłym. Jednocześnie zarówno harcerze, jak i organizacje zrzeszające rodziny ofiar katastrofy jasno deklarowali, że w miejscu krzyża powinien stanąć pomnik czy inny znak pamięci ku czci zmarłych. Pod koniec maja harcerze przyczepili nawet obok krzyża tablicę o następującej treści: „Ten krzyż to apel harcerek i harcerzy do władz i społeczeństwa o zbudowanie tutaj pomnika w hołdzie tragicznie zmarłym 10 kwietnia 2010 r. w drodze do Katynia, oraz dla upamiętnienia dni żałoby narodowej, która zjednoczyła nas ponad wszelkimi podziałami”. Harcerze myśleli, że po wyborach nowo wybrany prezydent powoła specjalny komitet do budowy pomnika, do którego zaprosi m.in. przedstawicieli Kościoła i rodzin ofiar katastrofy, a który opracuje koncepcję upamiętnienia zmarłych. Wszystko miało się odbywać w sposób godny, w duchu jedności narodowej, jaką wytworzyła żałoba. Tak się jednak nie stało.

Upolitycznienie krzyża
Iskrą zapalną konflitu była wypowiedź prezydenta elekta Bronisława Komorowskiego, który w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” 10 lipca, czyli dokładnie w trzy miesiące po tragedii, zapowiedział, że krzyż zostanie przeniesiony w inne miejsce. Nie wspomniał przy tym o żadnej innej formie upamiętnienia zmarłych, do tego arbitralnie stwierdził, że żałoba już minęła. Nie wiadomo, na ile Komorowski miał świadomość, jakie skutki wywołają te słowa, być może zabrakło umiejętności przewidywania albo wrażliwości na poglądy osób, dla których ten krzyż miał szczególne znaczenie. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Ostre słowa padły ze strony posłów PiS, m.in. Zbigniew Ziobro wystosował list otwarty, w którym wyzwał prezydenta elekta do uszanowania krzyża. I oto krzyż, który zjednoczył Polaków w żałobie, znalazł się w centrum walki politycznej. O ile bowiem Komorowski jest odpowiedzialny za wywołanie konfliktu, to niewątpliwie Jarosław Kaczyński i PiS doprowadzili do jego eskalacji. Podczas konferencji prasowej 16 lipca prezes PiS stwierdził, że krzyż spod Pałacu Prezydenckiego będzie można przenieść dopiero wówczas, gdy w tym miejscu powstanie pomnik. W takiej opinii nie było niczego niezwykłego, pokrywała się ona z intencjami harcerzy, a także ze stanowiskiem przedstawicieli rodzin ofiar katastrofy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy