Nowy numer 17/2024 Archiwum

Anioł Afryki

Gdy Karlheinz Böhm, gwiazda kina oraz telewizji lat 50., wchodzi do studia, z miejsc wstają nawet prezydenci. Nie dlatego, że grał Franciszka Józefa w serialu „Sissi” czy główne role w 40 innych kasowych filmach. Dlatego, że w porę przestał grać.

Po pięćdziesiątce, w sile wieku, zmienił całkowicie rolę swego życia i poświęcił się pracy charytatywnej dla jednego z najuboższych krajów świata – Etiopii. „Do 53. roku życia robiłem wszystko dla siebie – wyzna ćwierć wieku później. – Dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć: wszystko, co robię 24 godziny na dobę, jest dla ludzi w Etiopii. Odnalazłem w tym sens i cel życia. I jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy”. Ludzie kupują ten patos, bo w życiu Karlheinza Böhma stanowi on rzeczywistość. Może niecałą, ale istotną i prawdziwą. A również taką, o której ulubieniec publiczności potrafi przystępnie i barwnie opowiedzieć, wplatając ją w cały swój los. Kiedy wchodzi na scenę, ludzie, jak przed laty, oglądają księcia z bajki. Wprawdzie nieraz mówił, że z Franciszkiem Józefem ma równie mało wspólnego co z mordercą z filmu „Peeping Tom”, w którym zagrał postać tytułową, ale publiczność nie rozstaje się z młodym przystojnym cesarzem, zakochanym w pięknej żonie (Romy Schneider), podejrzanej o najstraszliwszą z chorób – gruźlicę.

Böhm otwiera portfele
W kwietniu br. telewizja niemiecka zorganizowała uroczystość 80. urodzin gwiazdy. W Etiopii nakręcono filmy dokumentalne. Dziennikarki TV przynosiły z oddalonych studni wodę razem z Etiopkami, i choć były na ogół od nich młodsze, słaniały się ze zmęczenia. Pokazywano głodnych i poniżonych, którym „mister Karl” – jak powiadali – ratuje życie. Mówili też Karlheinz Böhm i jego żona Almaz – o 36 lat młodsza od niego Etiopka (obywatelstwo austriackie, świetna znajomość niemieckiego). Telewizja uruchomiła kilkanaście linii telefonicznych. Z programem łączono natychmiast. U dołu ekranu, na czerwonym pasku, pojawiały się nazwiska bogatych, a przy nich cyfry: 100 tys. euro, 200 tys. euro, ale także tych, którzy dawali skromne 10 euro.

To nieprawda, że tylko zło jest atrakcyjne. Dobro też bywa twarzowe, zwłaszcza jeśli ma oblicze filmowej gwiazdy, która potrafi dotrzeć do każdego. Cała sztuka polega na tym, aby wzruszenie, które widz okazuje młodziutkiej i chorej cesarzowej, potrafił wzbudzić w nim stary, trędowaty nędzarz z Etiopii. Karlheinz Böhm potrafi dokonać takiego cudu – w ciągu dwugodzinnego programu zebrał dla Etiopii 6 mln euro. Był tym wzruszony. Szepnął tylko: „super”. Pieniądze wpłynęły na konto organizacji Menschen für Menschen (Ludzie dla ludzi), którą K. Böhm założył w 1981 r.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy