Mundurowi kontra białe kołnierzyki

Dyplomacja jest najsłabszym ogniwem amerykańskiej potęgi. Tę zaskakującą tezę coraz śmielej powtarzają amerykańscy dyplomaci różnych szczebli. Przekonują, że Departament Stanu przegrywa z Pentagonem w projektowaniu polityki zagranicznej Białego Domu.

W większości krajów na świecie hasła: „amerykański Departament Stanu wydał oświadczenie”, „sekretarz stanu USA przybywa z wizytą” czy „amerykańska dyplomacja nie ma wątpliwości” wywołują podobne wrażenie – supermocarstwo przemówiło, Amerykanie demonstrują swoje zaangażowanie, sprawa jest generalnie poważna. Wizyta szefa amerykańskiej dyplomacji czy jego oświadczenia są traktowane niemal tak samo jak wizyta i oświadczenia samego prezydenta USA. I nic w tym dziwnego, bo Departament Stanu jest naturalnym przedłużeniem rąk aktualnego lokatora Białego Domu. A przynajmniej tak to wygląda na zewnątrz. Tymczasem zaglądając do środka, można dostrzec pewne rysy na tym obrazie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina