Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Dwie głowy orła

Rosjanie wybrali Dmitrija Miedwiediewa (otrzymał blisko 70 proc. głosów) na nowego prezydenta swego kraju, dlatego że wskazał go Władimir Putin.

Zresztą Putin nie zamierza usuwać się w cień. Stanie na czele rządu i, jak zapowiada, będzie realizować plan reformy Rosji do 2020 r. Wszystko więc wskazuje na to, że Putin i Miedwiediew będą rządzić wspólnie. Będą jak dwie głowy carskiego orła, który jest w herbie Rosji.

Kampanii wyborczej właściwie nie było, gdyż Miedwiediew unikał jakichkolwiek dyskusji ze swymi rywalami – liderem komunistów Ziuganowem (dostał 17 proc. głosów), znanym z temperamentu i niekonwencjonalnych wypowiedzi nacjonalistą Żyrynowskim (ponad 11 proc) i bliżej nikomu nieznanym liberałem i masonem Bogdanowem (otrzymał ok. 2 proc. głosów). Żaden z nich nie stanowił rzeczywistej alternatywy dla namaszczonego przez Putina następcy. Kremlowskie elity powtarzają, że Rosja buduje „suwerenną demokrację”, czyli odpowiadającą jej specyfice, bez oglądania się na zachodnie wzorce.

W istocie z demokracji pozostała jedynie procedura, która bardziej przypominała referendum aniżeli rzeczywisty wybór konkretnej osobistości politycznej. Gdy porówna się ten system z toczącymi się właśnie prawyborami w Stanach Zjednoczonych, gdzie kandydaci ciągle publicznie debatują i walczą zaciekle o każdy głos, widać, jaka przepaść dzieli system stworzony w Rosji od procedur obowiązujących w innych krajach.
Nie po raz pierwszy w ten sposób dokonała się zmiana władzy w Rosji. Putina także wskazał Borys Jelcyn, kiedy postanowił zakończyć swą karierę polityczną. Poparcie Kremla oraz wojna w Czeczenii umożliwiły wówczas Putinowi zdobycie takiej popularności, że wygrał w pierwszej turze. Podobnie jak dzisiaj Miedwiediew. Być może taka będzie już stała procedura wyłaniania władców Rosji.

Na tydzień przed wyborami Miedwiediew wygłosił kilka ważnych przemówień. Nie zawsze akcentował w nich to samo co Putin. Sporo mówił o znaczeniu wolności mediów oraz niezawisłości sądów. Używał znacznie bardziej liberalnej i demokratycznej retoryki aniżeli dotychczasowy główny lokator Kremla. Co jednak najistotniejsze, twardo podkreślał, że po wyborach, zgodnie z ustrojem Rosji, pełnia władzy pozostanie w rękach prezydenta. Jeśli to prawda, to oznacza, że Putin jako premier stanie wobec trudnego zadania słuchania kogoś, kogo sam stworzył. Miedwiediew jeszcze nigdy za nic sam nie odpowiadał. Teraz w jego rękach spoczną losy jednego z największych krajów świata oraz walizka z kodami startowymi rosyjskich rakiet jądrowych. Już dawno nikt tak nie wchodził bocznymi drzwiami na arenę światowej polityki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego