Nowy numer 18/2024 Archiwum

Nazwiska po litewsku

O tym, jak wyrok litewskiego sądu konstytucyjnego, który każe pisać polskie nazwiska po litewsku, wpłynie na relacje polsko-litewskie mówi Jarosław Narkiewicz

Przemysław Kucharczak: Jak się Pan właściwie nazywa, po wyroku litewskiego sądu konstytucyjnego?
Jarosław Narkiewicz: – Chyba nazywam się tak jak do tej pory, czyli Jarosław Narkiewicz (śmiech). Litewski sąd konstytucyjny pozwolił nam wpisać nasze nazwiska w oryginalnym, polskim zapisie tylko na jednej z dalszych stron paszportu. Jednak nam chodziło o coś innego.

O co?
– O to, żebyśmy nasze nazwisko mogli stosować w oryginalnym zapisie jako oficjalne. Nie o to, żebyśmy mogli sobie używać oryginalnego zapisu tylko w domu, ale wszędzie. Tego jednak według litewskiego sądu nie wolno.

Jakie są więc nastroje wśród Polaków?
– Nie są dobre. Jednak może dobrze, że skończyła się gra w obiecanki dobrego wujka. Przez dziesięć lat litewscy politycy z lewicy i z prawicy mamili nas, że bardzo chcą tę sprawę rozwiązać po naszej myśli, a na przeszkodzie stoją tylko drobne techniczne przeszkody. To nie było fair z ich strony. Teraz litewska władza znów pokazała takie oblicze, jakie ma.

W Polsce mniejszość litewska może oficjalnie zapisywać swoje nazwiska w litewskiej pisowni…
– Oczywiście. Na Litwie jednak górę wzięła niemoc przezwyciężenia kompleksu małego narodu, podejście prowincjonalne. Liczyliśmy na szersze i odważniejsze spojrzenie litewskich polityków. To nauczka dla osób, które sądziły, że demokracja na Litwie funkcjonuje według standardów światowych.

Polacy żyjący na Litwie mają jednak poważniejsze problemy, choćby ze zwrotem ziemi na Wileńszczyźnie.
– Tak. Dzięki jasnemu rozstrzygnięciu sprawy nazwisk może wreszcie będzie się mówić o znacznie poważniejszych problemach, jak zwrot Polakom ziemi, polska edukacja, równe prawa wyborcze czy sposób tworzenia okręgów wyborczych. Bo nawet bez oryginalnej pisowni nazwisk przecież jesteśmy tym, kim byliśmy.

W Polsce od 20 lat patrzy się na Litwę jako na strategicznego partnera. Partnerstwo leży w naszym wspólnym interesie. Czy Pana zdaniem rozstrzygnięcie sprawy nazwisk nie zaszkodzi dobrym stosunkom polsko-litewskim?
– Przy każdej decyzji, dobrej czy złej, następuje pewna jasność. Do tej pory litewscy politycy udawali rozumiejących, którzy z powodu drobnych przeszkód nie umieją pomóc. Teraz wiadomo, że przez dziesięć lat mydlili oczy i grali ze swoim najbliższym, strategicznym partnerem. W tym partnerstwie coś jest nie w porządku.

Jarosław Narkiewicz - Poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie do litewskiego sejmu

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy