Spodziewaliśmy się ciszy i dyscypliny jak w klasztorze, a tu hałas jak w każdej innej szkole. Tyle że postaci z dziennikami znikają nie za drzwiami pokoju nauczycielskiego, a za klauzurą.
– Plan dnia rzeczywiście jest rygorystyczny i dla wielu dziewcząt stanowi on przewrót – przyznaje siostra dyrektor. – Ale inaczej trudno byłoby zapanować nad miejscem, w którym przebywa jednocześnie 300 osób. Plan daje poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności. Dziewczyny idą potem na studia, gdzie nikt nie organizuje im czasu. Nasze wychowanki nie mają z tym kłopotu. Mogą się uczyć nawet na dworcu kolejowym.
Za nieprzestrzeganie regulaminu są „karniaki”: mycie schodów, pastowanie butów „trzeciakom”, obkładanie książek w bibliotece. – Najgorsza kara to stanie w holu przy ścianie – twierdzi Ewa Kosińska z drugiej liceum. – O wiele bardziej wolałabym sprzątać, bo przynajmniej ma się poczucie, że robi się coś pożytecznego. Ale zdarzało się już, że nawet całe klasy musiały odstać dwie godziny za gadanie podczas ciszy nocnej. – W tym roku sporo dziewczyn pofarbowało włosy. Za to też była kara – 30 godzin prac społecznych – mówi Eliza Ziemińska. – Zasada jest taka: im starsza uczennica, tym bardziej surowo karane przewinienie.
Połowa kadry to wychowanki
Uczennice przyznają jednak, że siostry nie robią problemów tam, gdzie ich nie ma. – Zawsze możemy porozmawiać z siostrą wychowawczynią, zwierzyć się jej – opowiada Ewa Kosińska. – Nigdy też nie namawiają nas do tego, byśmy w przyszłości szły do klasztoru. – Rzeczywiście nie namawiamy – potwierdza siostra dyrektor. – Ale cieszymy się, jeśli tak się dzieje. A taka sytuacja wcale nie jest rzadkością. W tej chwili połowa kadry nauczycielskiej to nasze wychowanki. – Widzimy siostry w zwyczajnych sytuacjach: kiedy są zdenerwowane i kiedy się śmieją – mówi licealistka Anna Banaszak. – Na Dzień Dziecka przygotowują dla nas przedstawienia. Mają nawet swój własny zespół, The Belfers. Czy to byłoby do pomyślenia w jakiejkolwiek innej szkole?
– Ta szkoła to takie specyficzne połączenie edukacji z duchowością – Eliza Ziemińska otwiera przed nami drzwi nowej kaplicy, w której znajduje się figura Matki Bożej Jazłowieckiej, cudem ocalona w czasie wojny przed wywiezieniem do muzeum ateizmu. – Tu możemy przyjść wieczorem, po wszystkich zajęciach, i modlić się w ciszy. Jeszcze raz dzwonek. Już tylko obiad w refektarzu, potem wielkie pakowanie i sprzątanie. Jutro piątek, dzień wyjazdowy. – Czekam już bardzo na ten wyjazd, bo jednak tęskni się za domem – wzdycha Eliza. – Po weekendzie trudno się przyzwyczaić do szkolnego życia: lekcji, dyżurów w kuchni, studium… – zwierza się Paula Panecka. – Ale potem znów wchodzi się w ten rytm i jest dobrze.
Kierownik działu „Kultura”
Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Przez cztery lata pracował jako nauczyciel języka polskiego, w „Gościu” jest od 2004 roku. Poeta, autor pięciu tomów wierszy. Dwa ostatnie były nominowane do Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego, a „Jak daleko” został dodatkowo uhonorowany Orfeuszem Czytelników. Laureat Nagrody Fundacji im. ks. Janusza St. Pasierba, stypendysta Fundacji Grazella im. Anny Siemieńskiej. Tłumaczony na język hiszpański, francuski, serbski, chorwacki, czarnogórski, czeski i słoweński. W latach 2008-2016 prowadził dział poetycki w magazynie „44/ Czterdzieści i Cztery”. Wraz z zespołem Dobre Ludzie nagrał płyty: Łagodne przejście (2015) i Dalej (2019). Jest też pomysłodawcą i współautorem zbioru reportaży z Ameryki Południowej „Kościół na końcu świata” oraz autorem wywiadu rzeki z Natalią Niemen „Niebo będzie później”. Jego wiersze i teksty śpiewają m.in. Natalia Niemen i Stanisław Soyka.
Kontakt:
szymon.babuchowski@gosc.pl
Więcej artykułów Szymona Babuchowskiego