Nowy numer 13/2024 Archiwum

Temat wcale nie nowy

Krzyż trwa, choć świat przemija

To było w grudniu roku chyba 1969. Mogło wydarzyć się wszędzie, a więc przemilczę nazwę miejscowości. Do proboszcza przyszedł zaufany parafianin. Pewnie był zaufany w dwie strony. „Proszę księdza, dyrektor fabryki prosił, żeby ksiądz zabrał sobie krzyż, co to koło portierni u nas wisi”. Proboszcz z dyrektorem żyli w zgodzie, a w niejednej sprawie szli sobie na rękę. Tym razem nie.

Pośrednik usłyszał: „Tego zrobić nie mogę i nie chcę. A co to się stało, że nagle krzyż przeszkadza?”. Odpowiedź była jasna: „Delegacja z Moskwy ma przyjechać”. Dalszy ciąg był następujący: W niedzielę, gdy fabryka nie pracowała, raniutko, sekretarz partii wezwał komendanta straży przemysłowej (tylko on mógł otworzyć), przystawił krzesło, przeżegnał się, głośno westchnął: „Boże, do czego myśmy doszli”, wlazł i trzęsącymi się rękami krzyż zdjął. Komendant przyniósł krzyż na plebanię, opowiedział wszystko. Ale na ścianie został jasny ślad.

A fabryka? Od lat straszy jako wielka ruina. Nie chcę upraszczać i nie twierdzę, że błogosławieństwa na tym miejscu brakło. Ale też nie śmiem twierdzić, że upadek fabryki nie ma związku z tamtym wydarzeniem. Inna historia o krzyżu. Najpierw przeszkadzał faszystom (było to w niemieckiej podówczas części Śląska), ale po latach zakryty deskami krzyż odsłonięto. Nastali komuniści, cmentarną kaplicą opiekowała się wciąż ta sama rodzina. Kolejne maskowanie krzyża. „Wie ksiądz, skończył się Hitler, skończy się komuna, poczekamy”.

Doczekali się. Czy znowu trzeba będzie krzyż ukrywać? Tym razem przed urzędnikami Unii? Bo sprawa krzyża nie jest nowa. Tyle że ideologowie rewolucji francuskiej i bolszewickiej, ideologowie faszyzmu i komunizmu byli niedokształceni. Nie znali historii i tej prawidłowości: „Stat Crux, dum volvitur orbis – Krzyż trwa, choć świat przemija”. Nie znają historii walki z krzyżem sędziowie ze Strasburga i urzędnicy z Brukseli. Powrót krzyża zawsze był kwestią czasu. Bo gdy się zdawało, że wszyscy obrońcy krzyża zostali zlikwidowani albo zastraszeni, to któregoś dnia na ruinach bezbożnego świata ktoś stawiał nowy krzyż. Postawi i teraz. Na ruinach Unii, która mieni się „europejską”? Nie czekam na jej ruinę – szkoda by było wysiłku milionów ludzi, którzy jedność Europy budują. Bo dobre dzieło budują. Garstka oszołomów usiłuje w fundament uderzyć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej