Nowy numer 17/2024 Archiwum

Szklanki pełnopuste

Warto spojrzeć na szklankę w połowie pustą i dostrzec, że jest ona w połowie pełna

No i doczekałem się. Jedna z moich najbliższych koleżanek szkolnych skrytykowała mnie za nadmiar krytykanctwa w ostatnich tekstach i zaproponowała, by spojrzeć na szklankę w połowie pustą i dostrzec, że jest ona w połowie pełna. OK, nie ma problemu. Szklanek u nas coraz mniej, bo naród się teraz przerzucił na filiżanki i kieliszki (ach, gdzie się podziały te musztardówki z dawnych lat…). Podobno parę pełnych kieliszków opróżnili przed paru miesiącami pan prezydent z panem premierem i zdawało się, że zgodnie z polską, może niezbyt nadającą się do polecenia młodzieży tradycją, dogadali się jak mężczyzna z mężczyzną.

A teraz ich rzecznicy ogłaszają nam co chwila, że spotkają się w ważnej sprawie, może dzisiaj po południu, może w maju, może w grudniu, że ten przyleci, a tamten zadzwoni, albo też obaj do siebie zadzwonią – oto przykład szklanki pustej, bo czy my naprawdę musimy wiedzieć, jak się gotuje w politycznej kuchni? W zwykłej kuchni to czasem lepiej nie wiedzieć, jak się co robi, ważne, jak smakuje. Ale szklanka pusta tylko w połowie, bo przecież optymistycznych przesłań jest aż nadto: wciąż mają jeszcze czym latać, telefony działają, no i komunikacyjne problemy władzy najwyższej nie przenoszą się w dół – ja wciąż porozumiewam się z kolegami dziekanami bez pośrednictwa mediów.

Inny przykład. Moja dzielnica, podobnie jak całe miasto, przeżywa najazd Unii Europejskiej. Zamiast czołgów, używają koparek, spychaczy, ciężarówek i świdrów, no a zwłaszcza środków strukturalnych na poprawienie struktury. Rozkopują ulice, kierowców za przeproszeniem szlag trafia, bo codziennie obowiązuje inny objazd i nie ma gdzie parkować, a ponadto spod asfaltu wyrywają zabytkowe, ale na oko bardzo solidne kostki brukowe. Te ewidentne minusy nie powinny nam jednak zasłonić jeszcze bardziej ewidentnych plusów: zamiast starej kostki kładą nową, zamiast starych płytek chodnikowych – betonowe cegiełki, które wzmacniają jedność kraju (teraz wszędzie stąpamy po tym samym betonie), zamiast miejsc parkingowych pojawiły się ławeczki, więc nareszcie piesi mogą zaparkować (ciekawe, czy będzie się pobierać opłaty za siedzenie), no i w ogóle estetyka wzrasta, a infrastruktura się poprawia. Poza tym może zdążymy wydać te europejskie pieniądze, zanim nam je odbiorą.

I na koniec coś ze świata przyrody. Skończyło się lato, idzie jesień, chłody, słoty. Pozornie nie ma się z czego cieszyć. Ale z drugiej strony z każdym dniem zbliża się wiosna – i to cieszy. Co prawda wcześniej ma być zima, ale podobno klimat się ociepla, więc proszę nie narzekać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej