Nowy numer 17/2024 Archiwum

Last minute?

Fenicjanom zarzuca się, że wymyślili pieniądze, ale za mało. Teraz wypadnie narzekać, że ktoś zdecydo-wanie przesadził w naprawianiu fenickiego błędu

Jakkolwiek wielu Czytelników może mieć inne zdanie, to ośmielę się postawić hipotezę, że statystycznie rzecz biorąc, już dawno wakacje nie były dla naszych rodaków tak udane. W Ameryce poziom zamożności społeczeństwa ocenia się po wydatkach, zwłaszcza świątecznych. Jednak Amerykanie pracują znacznie więcej niż Europejczycy, mają krótsze urlopy, więc pewnie koncentrują się na kupowaniu prezentów, żeby pozbyć się pieniędzy. U nas święta świętami, ale wakacje oraz związane z nimi krótsze lub dłuższe wyjazdy stały się prawdziwą miarą powodzenia materialnego. Siła naszej waluty (czy ktoś kiedyś myślał, że legendarne opowieści o silnej przedwojennej złotówce zostaną przyćmione przez tabele kursów wymiany z ostatnich miesięcy?) powoduje, że nawet odległe i egzotyczne podróże stały się dostępne dla stosunkowo dużej liczby naszych rodaków.

Wczasy w USA jeszcze tak tanie nie były, co oczywiście nie oznacza, że są one tanie – ale podobnie jak kiedyś musieliśmy się cieszyć obniżką cen papy i lokomotyw, tak teraz bez nakazu cieszymy się z możliwości podróżowania. Siła złotówki oraz zauważalne poprawienie sytuacji materialnej rodaków powoduje rozmaite, nieprzewidywalne przedtem komplikacje. Jeśli ktoś się zbyt późno zorientował, to nawet dysponując sporą gotówką, może sobie pomarzyć o Maderach, Korsykach czy innych Lazurowych Wybrzeżach: w samolotach komplet, w hotelach komplet, pieniądze pleśnieją w portfelu, bo nikt ich nie chce. U nas oczywiście podobnie. Co prawda ja akurat nie jestem dobrym przykładem, bo dzięki dawnym dobrym znajomościom znalazłem łóżko w Bukowinie podczas sierpniowego długiego weekendu (nawet spowiednikowi nie zdradzę, w jaki sposób mi się to udało).

Z drugiej strony na miejscu przekonałem się, że nawet w tak gorącym okresie można zobaczyć ogłoszenia o wolnych pokojach. To pewnie dlatego, że kapitalizm u nas ciągle działa i popyt wymusza podaż – przy tym konkurencja powoduje, iż nawet w Zakopanem ceny nie są astronomiczne. Pewnie z tego między innymi powodu pod Tatrami, wokół Tatr i w Tatrach trudno o odosobnienie. Nie dziwi, że wszyscy idą na Krupówki, ale dlaczego wszyscy idą na Rusinową Polanę? A powrót? Ja chytrze przez Krowiarki – wszyscy jadą przez Krowiarki; ja sprytnie przez Zator – wszyscy jadą przez Zator, ja przez Oświęcim – wszyscy przez Oświęcim. Dwóch najwyższych biegów w ogóle nie używałem. Fenicjanom zarzuca się, że wymyślili pieniądze, ale za mało. Teraz wypadnie narzekać, że ktoś zdecydowanie przesadził w naprawianiu fenickiego błędu. I pytać, czy tak już będzie, czy to była last minute?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej