Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ilu jeszcze nie znamy?

Choć od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 60 lat, nadal nie mamy bilansu strat. Za kilka lat ma się to zmienić.

Na kilkunastu granitowych tablicach przy kościele redemptorystów na warszawskiej Woli widnieją nazwy miejsc związanych z masowymi rzeziami na początku sierpnia 1944 r. Ostrożne szacunki mówią o 40 tysiącach, bardziej realne – o 50 tys. zabitych w ciągu kilku dni. Jedna z tablic jest szczególna: wymienia z imienia i nazwiska członków jednej rodziny rozstrzelanej przy ul. Działdowskiej: matka Marianna Kuciapska, z dwiema córkami i czterema synami, synową, 6-tygodniową wnuczką i kuzynką.

– Takich rodzin były setki, ale tylko nieliczne znamy z nazwiska – mówi o. Andrzej Rębacz, redemptorysta, który podjął kilka lat temu wysiłek dokumentowania strat ludności cywilnej Woli w czasie II wojny światowej.

Na murze pojawiają się wciąż nowe tablice, z nowymi faktami, ale o. Rębacz już pogodził się z tym, że nie uda się odkryć całej przerażającej prawdy o zbrodniach nazizmu.

Nie jest za późno
Według historyka Andrzeja Kunerta, jest jeszcze szansa, by policzyć rzeczywiste straty osobowe wśród obywateli polskich w czasie II wojny światowej. Profesor Kunert jest jednym z członków rady programowej uruchamianego właśnie projektu naukowo-badawczego – „Straty osobowe i ofiary represji pod okupacją niemiecką”. Program jest wspólnym projektem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Instytutu Pamięci Narodowej. Uroczystej inauguracji dokonali w rocznicę wybuchu II wojny światowej na Zamku Królewskim w Warszawie minister Kazimierz Michał Ujazdowski oraz prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka.

Szacuje się, że w czasie II wojny światowej zginęło pięć milionów obywateli Polski, w tym ok. 3 milionów Żydów. Same straty Warszawy szacowane są na 500–600 tys. osób. Populacja miasta odrodziła się dopiero 25 lat po wojnie.

– Celem projektu będzie uzyskanie możliwie pełnych danych na temat strat osobowych oraz w miarę ścisłej liczby osób poddanych represjom okupanta niemieckiego – podkreśla prezes IPN Janusz Kurtyka.
Problem w tym, do ilu nazwisk ofiar po 67 latach można dotrzeć. Ze 100 tys. więźniów Pawiaka, największego politycznego więzienia niemieckiego, po 60 latach intensywnej pracy archiwistów i historyków udało się odtworzyć 45 tys. imion i nazwisk. 55 tys. to puste rubryki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy