Nowy numer 38/2023 Archiwum

Europa lizbońska

Unia jest zajęta walką o prawo wszystkich do wszystkiego. Z wyjątkiem chrześcijan

Mówi się w Unii stale o wspólnym dziedzictwie. Tymczasem jakiekolwiek próby określenia tego wspólnego dziedzictwa prowadzą donikąd. Chrześcijaństwo już nie jest fundamentem europejskiej tożsamości. Antychrześcijańskie nastawienie większości europejskiej lewicy i liberałów stanowi zachętę do takich ekscesów jak żądanie usuwania krzyży z widoku publicznego. Co będzie z kościołami, których krzyże tkwią przecież na widoku publicznym? Można się zastanawiać, jak zachowają się rządy państw skandynawskich, jeśli jacyś ich obywatele zaskarżą znak krzyża obecny na ich flagach. Jeśli nawet państwa te ulegną strasburskiemu Trybunałowi Praw Człowieka, to wątpliwe, by na zmianę flagi zgodził się rząd Wielkiej Brytanii, i to bynajmniej nie z powodów religijnych. Czeka nas jeszcze wiele zaskoczeń w tej kwestii. Nie wolno jednak składać broni i poddawać się presji antychrześcijańskich maniaków. Krzyż jest symbolem miłości Boga do człowieka. Nawet jeśli ktoś w to nie wierzy, to nie może twierdzić, że miłość jest szkodliwa.

Mimo zmiany polityki USA, antyamerykanizm unijny nie maleje. Ponieważ Stany Zjednoczone przeżywają obecnie wielorakie kłopoty, a polityka prezydenta Baracka Obamy może dodatkowo podkopać pozycję USA, obecność tego kraju w polityce europejskiej może ulec dalszemu osłabieniu. Uwiąd NATO byłby niezwykle groźny dla bezpieczeństwa Europy. Rosja bowiem opanowała do mistrzostwa sztukę wykorzystywania słabości swych rywali, nawet jeśli sama przeżywa trudności. Do 2004 r. cele strategiczne polskiej polityki zagranicznej wydawały się oczywiste: wejście do NATO i Unii Europejskiej. Po 2004 r. w polityce tej zauważa się zanik myślenia strategicznego, a próby sformułowania takiej strategii przez rząd PiS napotkały ostry atak pod hasłem walki z rzekomym awanturnictwem i działaniami ponad stan. W rezultacie po 2007 r. zaczyna dominować akceptacja obecnego, dość słabego usytuowania Polski w Unii. Ponieważ największe państwa unijne prowadzą własną politykę wobec Rosji, Polski nie stać na bierne obserwowanie tych niekorzystnych tendencji, a celem jej polityki zagranicznej musi być umacnianie naszej pozycji w Unii, tak by rzekomo wspólna polityka unijna nie była zasłoną dymną polityk wspominanych hegemonów, i to kosztem naszych interesów. Za chwilę bowiem może się okazać, że niemiecko-rosyjski rurociąg północny jest projektem europejskim.

Ocena perspektyw Unii Europejskiej w dłuższym wymiarze czasowym jest dość trudna. Obecnie nie widać jednak specjalnie nadziei, że nowe ramy instytucjonalne zachęcą kogokolwiek do sformułowania realistycznej diagnozy w najważniejszych dla Unii kwestiach – pogarszającej się sytuacji demograficznej, rozpadu rodziny i zaniku świadomości moralnej czy też spadku konkurencyjności gospodarek unijnych. Zamiast tego Unia wydaje się zajęta głównie lobbowaniem na rzecz walki z globalnym ociepleniem, grypą – ptasią, świńską i każdą inną, a także walką o prawo wszystkich do wszystkiego. Z wyjątkiem chrześcijan.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast