Nowy numer 13/2024 Archiwum

Klęska pionierów

Dlaczego piąta władza nie chce budowy IV RP?

Życie Pawlika Morozowa nie było usłane różami. Już samo założenie oddziału pionierskiego we wsi Gierasimowka wymagało od młodego chłopaka nie lada poświęcenia. A cóż dopiero pomoc w organizowaniu kołchozu i przy skupie zboża. Kiedy któregoś dnia Pawlik dowiedział się przypadkiem o spisku kułaków, natychmiast doniósł o tym komunistom, nie bacząc, że jednym ze spiskowców jest jego własny ojciec. Niestety, zemsta kułaków okazała się sroga: zamordowali biednego Pawlika i jego młodszego brata. Ofiara pioniera nie poszła jednak w zapomnienie. W latach 30. XX wieku Morozowa uwieczniano w podręcznikach szkolnych i na znaczkach pocztowych, stawiano mu pomniki, pisano o nim poematy. Stalinowska propaganda otoczyła czternastolatka mitem bohatera, który do końca swego krótkiego życia stawiał dobro państwa ponad dobrem osobistym.

Parszywi kułacy
Otóż ilekroć w ostatnich tygodniach oglądam TVN albo czytam „Gazetę Wyborczą”, postać Pawlika Morozowa staje mi przed oczyma. Nie chcę tu budować płytkiej analogii między nazwiskami legendarnego pioniera i redaktora Morozowskiego z programu „Teraz my”, choć podobno kiedy Pawlik jeździł na nartach po Uralu, jeden z zagubionych w tym rejonie brytyjskich turystów krzyknął za nim „Morozow-ski!”. Postać sowieckiego gieroja interesuje mnie jako metafora bytu nieco bardziej złożonego. Obrazuje ona mianowicie pewien typ dziennikarstwa, który – choć wywodzi się z epoki Peerelu – dominował w naszych mediach przez kilkanaście ostatnich lat.

Nie da się przecież zaprzeczyć, że każda formacja polityczna, która próbowała oczyścić struktury państwowe z pozostałości komunizmu i rozpocząć budowę naprawdę wolnej Polski, była przez większość mainstreamowych dziennikarzy traktowana podobnie jak kułacy przez Morozowa. Tak było z rządem Jana Olszewskiego w 1992 roku i nie inaczej jest dziś z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Pionierzy dziennikarstwa wykonali tytaniczną pracę, żeby zohydzić nam twarze Antoniego Macierewicza czy braci Kaczyńskich. Kiedy dowiadywali się o planach przeprowadzenia lustracji czy głębokiej reformy służb specjalnych, natychmiast sprzymierzali się z Unią Demokratyczną albo Platformą Obywatelską, żeby zdemaskować ten okrutny spisek. Patriotycznych polityków wyśmiewano, przyklejano im łatkę oszołomów i straszono nimi dzieci. Wszystko, ma się rozumieć, w ramach stawiania dobra państwa ponad dobrem osobistym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy