Nowy numer 13/2024 Archiwum

Lista 500

Nie jest skandalem, że prezes Kurtyka poinformował społeczeństwo o tym, że grupa „autorytetów” współpracowała kiedyś z SB. Godny pożałowania jest fakt, że o takich problemach nadal rozmawiamy w atmosferze skandalu, plotki i półprawdy.

Wiele lat po upadku komunizmu wyrok Trybunału Konstytucyjnego faktycznie wstrzymał lustrację, zamroził także badania naukowe. W praktyce okazało się, że żadna z prób prawnego rozwiązania problemu dostępu obywateli do informacji o ewentualnych związkach osób publicznych z organami bezpieczeństwa PRL nie może być realizowana.

Balast po PRL
Kolejne wyroki Trybunału od lat konsekwentnie uniemożliwiają jakąkolwiek formę lustracji. Przypomnę, że to właśnie wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2005 r., dopuszczający agentów bezpieki do swych akt, faktycznie zniszczył model poprzedniej, bardzo liberalnej i ostrożnej lustracji, prowadzonej przed sądami i tylko wobec wąskiej elity politycznej. Spowodowało to przyjęcie w roku ubiegłym przez parlament ustawy znacznie bardziej restrykcyjnej i obejmującej szerokie kręgi społeczne. Jednak i ten projekt upadł.

Nie dziwię się więc, że prezes IPN chciał poinformować opinię publiczną o tym, że problem istnieje i kolejne zakazy nie spowodują, że kłopotliwy balast po PRL zniknie. Dotyczy on grup społecznych, które zajmują istotne miejsce w społecznej hierarchii państwa i mają wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Według Kurtyki, na tzw. liście 500, opracowywanej przez IPN, znajdują się nazwiska osób, które „kreują się bądź też występują w roli autorytetów wypowiadających się w sposób bardzo zdecydowany na rozmaitego rodzaju kwestie historyczne czy społeczne”.

Realizując ustawę
W mediach zawrzało, zwłaszcza że wkrótce pojawiły się nazwiska rzekomo znajdujące się na liście 500, o której mówił prezes IPN. Przeważnie były to znane osoby z lewej strony sceny politycznej, m.in. były prezydent Kwaśniewski. W istocie nie były to żadne rewelacje, gdyż o wszystkich z nich pisała już prasa, gdy toczyły się ich procesy lustracyjne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego