Nowy numer 17/2024 Archiwum

„1970”, czyli lalki na podsłuchu

Nagrywani politycy należą do drugiego garnituru, dlatego Jaruzelskiego, Kani i Gomułki na tych taśmach nie ma - pisze Edward Kabiesz w cotygodniowej recenzji filmowej.

Film „1970” Tomasza Wolskiego, który właśnie wszedł do naszych kin jest dokumentem animowanym. Przynajmniej częściowo.  W roli polityków, którzy w grudniu 1970 roku kierowali tłumieniem robotniczych protestów na Wybrzeżu wystąpiły lalki. Wcielają się one m.in. w postać Kazimierza Świtały, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, komendant główny MO Tadeusz Pietrzak, wiceministra spraw wewnętrznych Ryszarda Matejewskiego, Czesława Kiszczaka i wielu innych.

W filmie oglądamy i słuchamy autentycznych rozmów telefonicznych pomiędzy decydentami, które pozwalają nam zorientować się, jak przedstawiciele władz partyjnych, milicji i wojska reagowały na rozszerzające się zamieszki. To oryginalne zapisy autentycznych głosów rozmówców. Czy wiedzieli, że ich rozmowy są rejestrowane? Reżyser uważa, że wiedzieli. Dlaczego byli nagrywani? To pozostaje w sferze domysłów.

W filmie prócz  rozmów, które zajmują prawie połowę filmu, obserwujemy też zarejestrowane przez służby bezpieczeństwa protesty robotników zarówno w stoczni, jak i na ulicach miast. 

Znakomity pomysł na film i równie  rewelacyjna realizacja.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy