Kto odkrył Amerykę? Na pewno nie Kolumb. Amerykę odkryli wikingowie. Nie tylko odkryli, ale tam mieszkali. Dzisiaj nie ma co do tego żadnych wątpliwości. W prestiżowym czasopiśmie „Nature” ukazał się właśnie artykuł, w którym opublikowano najnowsze badania na ten temat.
O Kolumbie, zdobywcy Ameryki, nakręcono niezliczoną ilość filmów. Pewnie dlatego, że wiąże się z nim romantyczna historia. Przecież chciał trafić do Indii. Zresztą od tamtej popełnionej setki lat temu pomyłki do dzisiaj rdzennych mieszkańców obu Ameryk nazywa się Indianami.
Pomyłka i PR
Niewątpliwie na PR-owski sukces Kolumba wpłynął także fakt, że podróżował on dużo później, na dodatek w czasach, w których takie wyprawy były dokładnie dokumentowane. Choć tutaj trzeba przyznać, że Kolumb nie był typem karierowicza. Takich jednak w jego otoczeniu, a także w załogach dobijających do Ameryki w późniejszych czasach, było wielu. Jeden z nich nazywał się Amerigo Vespucci. Z zamiłowania matematyk i kartograf, z zawodu kupiec, a trochę z konieczności odkrywca. Trudno powiedzieć, ile razy przemierzył Atlantyk, ale wiadomo, że brał udział w wyprawach Kolumba. Jego odkrycia, mapy i opisy były w Europie tak popularne, że Amerigo był powszechnie uznawany za odkrywcę Nowego Świata. Może i Krzysztof Kolumb zainicjował wyprawę, ale Amerigo ten ląd naprawdę odkrył. Do dzisiaj funkcjonują nazwy przez niego wtedy nadane. Na przykład gdy podczas jednej z wypraw zobaczył Indian mieszkających w chatach zbudowanych na palach wbitych w wodę, oraz kanały pomiędzy małymi wysepkami, tak bardzo skojarzyło mu się to z Wenecją (wł. Venezia), że miejsce to nazwał Małą Wenecją, czyli Wenezuelą (hiszp. Venezuela). Później spory kawał Wenezueli został oddany (nie trzeba dodawać, że razem z mieszkańcami) jako spłata długów, pewnej bogatej rodzinie augsburskich bankierów, ale to już zupełnie inna historia.
Popularność Amerigo Vespucciego była w Europie tak duża, że nowy ląd zaczęto po prostu nazywać Ameryką. Także dlatego, że Amerigo/Américo podczas kolejnej wyprawy za ocean zauważył, że Kolumb odkrył nowy ląd, nowy kontynent, a nie inną drogę do Indii. Z odkrywanych obszarów nie tylko Hiszpanie, ale także Portugalczycy, Brytyjczycy, Holendrzy czy Francuzi przez setki lat czerpali ogromne profity. A wszyscy oni o Ameryce dowiedzieli się dzięki wyprawie Kolumba. A tymczasem prawie 500 lat wcześniej do Ameryki (konkretnie do terenów dzisiejszej Kanady) dopłynęli wikingowie. Nie ustanawiali kolonii, nie rysowali swoich map i nie podbijali całego kontynentu. Ot, przypłynęli, pomieszkali i wrócili do domu (Grenlandii i Islandii).
Zatoka Meduz
W jednym z ostatnich numerów „Nature” ukazał się artykuł, którego autorzy przedstawiają dokładne wyniki badań pewnej osady w Nowej Fundlandii, czyli najbardziej na wschód wysuniętej części Kanady. Wynika z nich, że bez wątpienia wikingowie mieszkali tam (mieli osady) od przynajmniej 1021 roku, czyli prawie 500 lat przed odkryciem Ameryki przez Kolumba. W Zatoce Meduz, czyli w L’Anse aux Meadows, badacze analizowali słoje drzew, z których wykonano konstrukcje szkieletowe domostw wybudowanych przez pierwszych Europejczyków. O tym, że dopłynęli tam i osiedlili się wikingowie, wiedziano od kilkudziesięciu lat, teraz jednak udało się ustalić precyzyjną datę ich obecności. A przynajmniej budowy osady. Ze wcześniejszych badań wynika, że osada w Zatoce Meduz była czymś w rodzaju bazy wypadowej. Miejsce to zostało w 1978 r. wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się