Puste niebo nad Mińskiem

Raman Pratasiewicz, działacz białoruskiej opozycji, był jednym z pasażerów zmuszonego do lądowania w Mińsku samolotu.
Anna Rezulak /KFP/REPORTER/east news

Unijni przywódcy zdecydowali o zamknięciu dla białoruskich linii przestrzeni powietrznej UE. Samoloty z krajów unijnych przestały latać do Mińska. To wydarzenia bezprecedensowe od zakończenia zimnej wojny.

Sankcje zostały nałożone w odpowiedzi na akt państwowego terroryzmu, jakim było zmuszenie do lądowania w Mińsku z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie samolotu linii Ryanair i aresztowanie dwóch pasażerów tego lotu – działacza białoruskiej opozycji Ramana Pratasiewicza i jego przyjaciółki Sofii Sapiegi. Podjęte na szczycie w Brukseli decyzje mają charakter polityczny; aby mogły obowiązywać, muszą przyjąć postać rozporządzeń uzgodnionych podczas posiedzenia Rady UE ds. zagranicznych. Jednak już podjęte kroki zmieniły pozycję Białorusi. Dotąd dyktatura Łukaszenki była krytykowana z powodu naruszenia standardów humanitarnych, teraz jest oceniana jako zagrożenie dla bezpieczeństwa Unii Europejskiej.

Dostępne jest 38% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« ‹ 1 › »

oceń artykuł

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego