Kradzieże, pobicia, posiadanie narkotyków – tak łamią prawo nieletni. Najczęstszą konsekwencją jest nałożenie opieki kuratora. To jednak nie wystarcza, kiedy zawodzi rodzina.
We wrześniu na warszawskiej Pradze policja zatrzymała 9-letniego chłopca. Maluch ukradł koledze rower. Tłumaczył, że chciał się pochwalić kolegom na podwórku.
W 2018 r. sądy rodzinne rozpatrywały o 40 proc. mniej spraw nieletnich niż w 2002 r. Jednak ta statystyka jest myląca. Odsetek młodych ludzi wchodzących w konflikt z prawem wcale nie maleje.
Mniej wszystkiego
W 2010 r. na terenie całego kraju nieletni popełnili 100 425 czynów karalnych – wynika ze statystyk policji. W 2015 r. było takich zdarzeń 28 875. Spada też odsetek przestępstw, w których biorą udział osoby poniżej 18. roku życia. W 2010 r. młodzi ludzie stanowili niecałe 9 proc. wszystkich łamiących prawo. W 2014 r. było to mniej niż 5 procent. Jak jednak zauważyła sędzia Aneta Matosek-Kozdój z Ministerstwa Sprawiedliwości podczas konferencji poświęconej wychowaniu młodzieży, w 1990 r. osoby mające mniej niż 18 lat stanowiły 30 proc. społeczeństwa, a w 2018 r. – już tylko 18 proc. Poprawa statystyk wynika zatem z demografii – młodych przestępców jest mniej, bo generalnie mniej jest osób niepełnoletnich. Sędzia Matosek-Kozdój podkreśliła też, że rośnie liczba bardzo młodych przestępców (mających 9–12 lat), a także łamiących prawo dziewcząt.
„Nielat” w ekipie
– Przestępczość młodych ludzi różni się od tej z lat 90., to dwa różne zjawiska społeczne – mówi Dariusz Loranty, były policjant. – Kiedy zaczynałem pracę, przestępstwa młodych ludzi były nieudolnym kopiowaniem przestępstw dorosłych. Teraz młodzi sami umieją tworzyć gangi, które dokonują pobicia w celu zastraszenia czy ustalenia wpływów.
Częstymi przestępstwami nieletnich pozostają kradzieże, rozboje i wymuszenia rozbójnicze, czyli np. przetrząśnięcie kieszeni młodszego chłopaka i zabranie mu telefonu. Wiele jest też przestępstw związanych z narkotykami. Wśród przestępstw przeciwko zdrowiu i życiu najczęściej dochodzi do udziału w bójce i pobicia. Charakterystyczne dla nieletnich sprawców jest to, że powody agresji należą do tych uznawanych przez prawo za niskie (np. pobicie w celu kradzieży) albo błahe (fizyczny atak, bo kolega krzywo spojrzał). Względną nowością jest przemoc rówieśnicza z wykorzystaniem telefonu lub internetu. Może ona wywoływać poważne skutki u poszkodowanego, np. depresję.
Wiele kryminalnych grup tworzonych przez dorosłych korzysta z pomocy nieletnich. Aby sprzedać narkotyki w liceum, najlepiej współpracować z kimś, kto do tego liceum chodzi. „Nielaty” przydają się też włamywaczom i złodziejom. Jeśli wpadną, sąd nie wymierzy im takiej kary jak dorosłym.
Kurator dobry na wszystko
W większości wypadków polskie prawo nie zezwala na wymierzenie nieletniemu takiego środka karnego jak pobyt w więzieniu. Różni się tym od systemów anglosaskich. W USA w 1993 r. za zabicie 4-latka skazano dwóch 10-letnich chłopców. Sądzono ich jak dorosłych i obaj usłyszeli wyrok 8 lat pozbawienia wolności. W Polsce pełną odpowiedzialność może ponieść 15-latek, który świadomie popełnił ciężką zbrodnię: morderstwo, udział w zbiorowym gwałcie czy ciężkie uszkodzenie ciała. A i to pod warunkiem, że sąd uzna, iż nie przyniosą rezultatu inne metody działania. Wobec zdecydowanej większości nieletnich stosuje się środki wychowawcze. Jak wyliczała Aneta Matosek-Kozdój, najpopularniejszy jest nadzór kuratora. Stosuje się go w prawie jednej trzeciej przypadków. Niemal równie częste jest upomnienie. Nieco rzadziej sąd zobowiązuje nieletniego do określonego zachowania, np. przeproszenia poszkodowanego, wykonania jakiejś pracy, odbycia terapii. Coraz rzadziej młodzi przestępcy trafiają do poprawczaka. W 2010 r. zapadło 970 takich orzeczeń, a w 2018 r. – 210. To obecnie 1 proc. wszystkich zastosowanych środków wychowawczych.
W przypadku procesów sądowych dużym problemem jest przewlekłość postępowania. Wielu psychologów zwraca uwagę, że jeśli młody człowiek miesiącami nie zostaje skazany, czuje się bezkarny. Kiedy później słyszy wyrok za pobicie czy kradzież dokonane w zeszłym roku, odbiera to jako represję, a nie oczywistą konsekwencję tego, co zrobił. Doktor Dagmara Woźniakowska-Fajst, kryminolog z Polskiej Akademii Nauk, zwraca uwagę na inny częsty problem. Badając przestępczość dziewcząt, zauważyła, że kiedy przed sądem dla nieletnich staje osoba, która z powodu wcześniejszych konfliktów z prawem ma już kuratora, sędziowie nie nakładają dodatkowych środków. Dla agresywnego nastolatka jest to sygnał, że dopóki ma kuratora, pozostaje bezkarny.
Ktoś widział
– W dzisiejszych czasach spadł wpływ rodziców na dzieci – zauważa Dariusz Loranty. – Kiedyś, jeśli dziecko się deprawowało, ojciec mógł wziąć pas. Teraz daliśmy ogromną wolność dziecku, które nie rozróżnia jeszcze dobra od zła.
Problemy w rodzinie (patologie, jak przemoc i alkoholizm, ale też np. brak uwagi zapracowanych rodziców) należą do głównych przyczyn schodzenia dzieci na złą drogę. Negatywny wpływ mogą mieć też rówieśnicy, a także media. Wpływ środków masowego przekazu nie polega tylko na tym, że pokazują przemoc. – Duża część młodych ludzi socjalizuje się w świecie wirtualnym, a to świat inny niż ten, w którym żyją ich rodzice – tłumaczy ks. dr Dariusz Tułowiecki, socjolog. – Istnieje więc duże ryzyko przerwania ciągłości pokoleniowej.
Nowe media uczą ponadto tego, że życie jest na niby. – U części młodych ludzi zachwiano umiejętność zauważenia ciągu przyczynowo-skutkowego. Brak im świadomości, że niektóre czyny powodują nieodwracalne konsekwencje. Mamy do czynienia z pokoleniem tabletki, czyli ludźmi przyzwyczajonymi do tego, że w razie problemu można coś łyknąć i kłopot zniknie. Zamiast się wysilać, lepiej iść na skróty – mówi ks. dr Tułowiecki.
A Dariusz Loranty przypomina o znaczeniu religii w prostowaniu drogi młodego człowieka. – Przestępstwo popełnia ten, kto nie wierzy w przykazanie „nie kradnij” – wyjaśnia były policjant. – Tego, co dobre i złe, uczą teraz terapeuci. Terapia się kończy, nieletni wraca do kolegów i słyszy, że dobro jest, jak masz na towar i frajerowi dasz w michę, a zło – jak nie masz na towar i frajerzy tobą rządzą. Człowiek wierzący wie, że nawet jeśli udało się uniknąć odpowiedzialności w sądzie, to Ktoś widział to, co on zrobił.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się