Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Siła prostej sprawy

Myśl wyrachowana: Kiedyś nie mówiono, skąd się biorą dzieci, dziś nie mówi się, skąd się bierze seks.

Hałas się podniósł, bo podobno w Polsce chcą ustanowić nowe prawo, przewidujące karę więzienia za edukację seksualną. Ma do tego jakoby prowadzić obywatelska inicjatywa „Stop pedofilii”, którą Sejm przyjął do dalszych prac.

„Życzliwe spojrzenie kleru pomogło zebrać podpisy pod projektem ustawy wprowadzającej karę więzienia za seksedukację” – napisali w „Wyborczej”.

Rzecz dotarła do Parlamentu Europejskiego, który ochoczo pochylił się nad nią z troską. Długo się jednak nie pochylał, bo europoseł Patryk Jaki uświadomił kolegom, że nie chodzi o seksedukację, lecz o pedofilię. „Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch” – zacytował najważniejszy fragment, dodając, że podobny zakaz propagowania pedofilii figuruje w większości kodeksów karnych państw UE. Po czym zauważył: „Nikt z was nawet nie przeczytał tej ustawy, tylko powiela nieprawdziwe informacje”.

No właśnie. A projekt jest bardzo zwięzły, minuta lektury. Prosta sprawa: mówimy „nie” pedofilom. Czy ktoś chce im powiedzieć „tak”? Nie widzę, nie słyszę. W czym więc problem? Ano w tym, że najprostsze i fundamentalne sprawy czasem kolidują z wielkimi interesami. Czy nie tak jest z prawem każdego człowieka do życia? Czy inaczej jest z męską czy żeńską tożsamością? Też proste rzeczy, a kompletnie zakrzyczane, zawalone stosami pozornych argumentów i ordynarnych fałszywek. A wszystko po to, żeby ktoś mógł zbijać kasę na zabijaniu dzieci albo ograniczać przyrost naturalny drogą tworzenia transpłciowych ideologii.

I tam, i tu chodzi o wyłączenie refleksji i pójście fałszywym tropem. Konkretnie: krzyczy się, że polskie dzieci nie są przygotowane do życia seksualnego, bo nie ma odpowiedniej edukacji. Ale jak to nie ma? Jest wychowanie do życia w rodzinie. Wystarczy spojrzeć do programu, żeby zobaczyć, jak kompleksowo i poważnie traktuje się tam sprawy dojrzewania młodych ludzi. Jednak w tym właśnie rzecz, że kompleksowo – bo lewicowi seksedukatorzy chcieliby wypreparować seks ze wszystkiego innego, zwłaszcza z prokreacji. Ci ludzie nie chcą przygotować młodych do życia, tylko do użycia. Chcą naszym dzieciom wtłoczyć myślenie o seksie jako przysługującym im bezwarunkowo prawie do przyjemności. Zmysłowość, która szczególnie w młodym wieku domaga się mądrego pokierowania, podkręcają do granic możliwości, usuwając z widoku cel, dla którego w ogóle zaistniała.

Żeby nie dać się ogłupić manipulatorom, trzeba wciąż wracać do tego, co najprostsze i tak oczywiste, że aż szokujące. Tak szokujące, jak stwierdzenie, że seks po to został stworzony, żeby były dzieci. Już słyszę ten krzyk, wydziwianie i rechot – ale czy to coś zmienia?

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się