Utytułowany sportowiec, członek świeckiego zakonu karmelitańskiego, Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Gino Bartali ma szansę zostać błogosławionym.
Dwa razy zwyciężył w Tour de France, trzykrotnie wygrał Giro d’Italia, czterokrotnie zdobył tytuł mistrza Włoch. Chociaż w kolarstwie szosowym osiągnął niemal wszystko, koledzy po fachu nie przestawali się z niego śmiać. Nie potrafili zrozumieć, dlaczego mężczyzna odnoszący tak spektakularne sukcesy zamiast uwodzić piękne kobiety, ciągle siedzi w kościele. Powtarzali, że z bidonu pewnie popija wodę święconą. On nic sobie jednak nie robił z ich kąśliwych uwag. Jego żarliwej wiary nie osłabiły nawet triumfujące we Włoszech ideologie: najpierw faszyzm, a później komunizm. Prowincja Karmelitów Bosych Centralnej Italii i Świecki Zakon Karmelitów Bosych rozpoczęły starania o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego legendy włoskiego kolarstwa.
Rower i modlitwa
Urodzony w 1914 r. Gino pochodził z biednej rodziny mieszkającej w Ponte a Ema pod Florencją. Jego tata był murarzem, a mama zajmowała się domem. W miejscowej szkole zaliczył pięć klas. Żeby dokończyć wydłużoną do sześciu lat edukację, musiał zacząć dojeżdżać do oddalonej o 6 km stolicy Toskanii. Przeżywający trudności finansowe rodzice uznali, że najlepiej będzie, aby ich syn pokonywał tę odległość pojazdem, którego użytkowanie wymaga niewielkiego wkładu finansowego. Kiedy Gino dostał od nich używany rower, oszalał z radości. Odtąd codziennie pokonywał odległość 30 km, a w weekendy wspólnie z kolegami wyjeżdżał nawet w 80-kilometrowe trasy.
Początkujący kolarz starał się dbać o swój wysłużony jednoślad. W tym celu dość często odwiedzał warsztaty rowerowe. Kiedy skończył podstawówkę, w jednym z nich dostał swoją pierwszą pracę. Właścicielem interesu był zawodowy kolarz szosowy Oscar Casamonti. Kiedy zobaczył, że jego pracownik wykazuje ogromne zainteresowanie tą dyscypliną sportową, postanowił zabrać go ze sobą na trening. Po przejechaniu z nastolatkiem 90 km, był już przekonany, że ma do czynienia z przyszłym mistrzem.
Młody Gino regularnie startował w amatorskich wyścigach rowerowych. Podczas jednego z nich wypatrzył go znany kolarz Alfredo Blinda. Od momentu zawarcia tej znajomości kariera Bartalego nabierała rozpędu. Mimo to sportowiec nie zapominał o tym, co najważniejsze: każdy dzień zaczynał od modlitwy, często uczestniczył w Mszy św., aktywnie działał w Akcji Katolickiej. Jako 22-latek został członkiem świeckiego zakonu karmelitańskiego. Od tamtego czasu nie zdejmował z szyi szkaplerza z wizerunkami Pana Jezusa i Matki Bożej Szkaplerznej. Opisująca jego sukcesy prasa nazywała go „mistykiem na rowerze” i „boskim cyklistą”.
Dziennikarz działu „Polska”
Absolwent dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Zaczynał w Akademickim Radiu UL Uniwersytetu Łódzkiego. Współpracował z kwartalnikiem „Fronda Lux”, „Teologią Polityczną Co Miesiąc”, portalami plasterlodzki.pl i bosko.pl. Publikował także w miesięczniku „Koncept”. Interesuje się muzyką i szeroko pojętą kulturą. Jego Obszar specjalizacji to kultura, sprawy społeczno-polityczne, tematyka światopoglądowa, media.
Kontakt:
maciej.kalbarczyk@gosc.pl
Więcej artykułów Macieja Kalbarczyka
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się